Incydent miał miejsce dwa dni temu (26 października) w Zgierzu, kiedy ojciec wracał ze swoją 7-letnią córką ze szkoły do domu. Na jednej z ulic podszedł do nich obcy mężczyzna, złapał dziewczynkę za rękę i próbował wyrwać z rąk opiekuna. Powtarzał, że dziecko teraz pójdzie z nim. Ojciec dziewczynki trzymał córkę i nie pozwolił, aby mężczyzną ją zabrał. Po krótkiej szarpaninie napastnik dał za wygraną i odszedł.
Czytaj też: Łódź: Nowe fakty w sprawie zabójstwa babci. Wnuk chciał wynająć jej mieszkanie na... pokój zagadek
Policjanci powiadomieni o zajściu zaczęli poszukiwania napastnika. Wspólnie z ojcem 7-latki odnaleźli go na wiadukcie przy ulicy Piątkowskiej. Początkowo podejrzewany nie stawiał oporu i nawiązał rozmowę z funkcjonariuszami. W pewnym momencie jednak, zamiast podporządkować się wydawanym poleceniom policjantów, rzucił się na mundurowych próbując ich uderzać. Funkcjonariusze obezwładnili atakującego. Mężczyzna został zatrzymany i noc spędził w celi zgierskiego aresztu. W rozmowie z policjantami przyznał, że zamierzał zabrać ze sobą dziecko, jednak nie podał powodów swojego zachowania.
Zgierz: Mężczyzna usłyszał zarzut usiłowania porwania
41-letni mieszkaniec powiatu zgierskiego usłyszał już zarzut usiłowania uprowadzenia 7-letniej dziewczynki, a także naruszenia nietykalności funkcjonariuszy i znieważenia mundurowych. Grozi mu kara do 3 lat więzienia. Do sądu przekazano wniosek o tymczasowe aresztowanie mężczyzny.