- Uważamy, że nie ma ludzi niezastąpionych. Te słowa nie dotyczą jednak matki – mówił w ostatnim słowie ksiądz Andrzej Chmielewski, odprawiający pogrzebowe nabożeństwo. Proboszcz parafii Świętej Katarzyny w Zgierzu przypomniał, że pani wójt w 2006 roku pochowała przedwcześnie zmarłego męża. - Od tamtej pory bez reszty poświęciła się swoim synom – dodał.
Niestety okrutny los sprawił, że najprawdopodobniej z jeden z nich, Krzysztof (34 l.) przyczynił się do jej śmierci. Mężczyzna usłyszał zarzut powodowania u matki ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej życiu. Po pobiciu pani wójt trafiła do szpitala, gdzie zmarła nie odzyskawszy przytomności. Sekcja zwłok wykazała, że została skatowana, dlatego prokuratura zapowiada, że zarzuty wobec jej syna zostaną zmienione na znacznie poważniejsze. Za spowodowanie śmierci może mu grozić nawet dożywocie.
- Wyrażam ogromne współczucie dla drugiego z synów Barbary Kaczmarek, Tomasza. Został teraz bez ojca i matki. Jak nigdy potrzebuje waszego wsparcia - zwrócił się do zebranych w kościele. Opowiedział też, jakim wójtem byłą zmarła: - Nie pełniła funkcji zza biurka – tłumaczył kapłan. - Widziała potrzeby człowieka. Pomagała ludziom, potrafiła ich wysłuchać. Ta mała ojczyzna, jej ukochana gmina przyklejona była do jej serca.

i
Zgierz: Tłumy żegnały zakatowaną panią wójt. Słowa księdza wyciskają łzy
2020-03-01
11:00
Miała wiele planów na przyszłość. Chciała, by jej „mała ojczyzna” rozwijała się z rozmachem, snuła wizje o nowych inwestycjach. Niestety nie dane jej będzie tego zrealizować. Barbara Kaczmarek (58 l.), wójt gminy Zgierz, została skatowana we własnym domu. Zmarła w miniony poniedziałek w szpitalu. W sobotę odbył się jej pogrzeb. Żegnały ją tłumy mieszkańców.