Gradobicie w gminie Rozprza
Wystarczyło kilkadziesiąt minut gradobicia, by mieszkańcy gminy Rozprza w Łódzkiem ponieśli ogromne straty. Atak żywiołu rozpoczął się w sobotę, 3 maja, w godzinach wieczornych, doprowadzając do widocznych gołym okiem zniszczeń.
- Noc, która zostanie w pamięci wielu mieszkańców. Gradobicie, silny wiatr i intensywne opady wyrządziły ogromne szkody – uszkodzone dachy, zniszczone uprawy, połamane drzewa, zalane posesje - napisał na swoim profilu facebookowym Paweł Kowalczyk, burmistrz Rozprzy.
Grad wielkości śliwek i pięści
Relacje mieszkańców są jeszcze bardziej dramatyczne, zwłaszcza że grad wielkości śliwek, a momentami pięści, jak pisze "Dziennik Łódzki, mógł również zagrażać życiu i zdrowiu mieszkańców.
- Byliśmy u sąsiadki na grillu i nagle zaczął padać delikatnie deszcz, ale chwilę później pojawiły się czarne kłęby chmur. Wyglądały, jakby się zwijały. Zdążyliśmy wrócić do domu z dziećmi, zanim zaczęło się najgorsze. Nagle zaczął lecieć wielki grad, czasem wielkości pięści, bardzo waliło. Mam wszystko poniszczone: dach, rynny, elewacje, samochód, szklarnię i uprawy. Mam powyginaną blachę na dachu, nie będzie warzyw ani owoców. Żywioł zniszczył wszystko - powiedziała mieszkanka Magdalenki w gm. Rozprza, gdzie zniszczenia są relatywnie największe.
Noc z soboty na niedzielę, 4 maja, była pracowita nie tylko dla mieszkańców, ale również strażaków. W związku z tym, że usuwanie szkód po gradobiciu jeszcze potrwa, wszystkie osoby, które zostały poszkodowane w wyniku działania żywiołu, mogą się zgłaszać pod numerem telefonu: 789-305-472 lub osobiście w budynku urzędu miasta i gminy Rozprza w pokoju nr 8.
