Łódź. Uratował noworodka. Czy "Bohater z Bałut" opuści więzienie?
W poniedziałek, 5 maja, sąd w Łodzi podejmie decyzję, czy mężczyzna, który uratował noworodka, opuści więzienie, czy zostanie tam do końca kary - informuje "Fakt". Sprawą 37-letniego Łukasza zajął się pro publico bono łódzki adwokat Tomasz Barański.
- Sam mam maleńkie, 2-letnie dziecko i nie rozumiem, jak matka mogła porzucić takie maleństwo. Wielu ludzi by przeszło obojętnie, ale pan Łukasz tego nie zrobił. Uważam, że trzeba mu pomóc - tłumaczy.
Jak przekazał wcześniej "Super Expressowi" Paweł Jasiak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi, 37-latek usłyszał prawomocny wyrok 6 miesięcy więzienia za przestępstwo zniszczenia mienia, do którego doszło we wrześniu ub.r. Mężczyzna został zatrzymany w dniu 15 kwietnia br., gdy on i towarzyszący mu koledzy zgłosili służbom ratowniczym, że znaleźli w pustostanie na Bałutach noworodka zawiniętego w folię. Łukasz pomógł dziecku jako pierwszy, okrywając je swoim ubraniem, ale po przyjeździe na miejsce policjantów okazało się, że jest poszukiwany do odbycia kary pozbawienia wolności.
Adwokat chce dozoru elektronicznego dla 37-latka
37-latek trafił już do zakładu karnego, co przyniosło również negatywne konsekwencje dla jego rodziny, która została teraz bez środków do życia. Znajomi Łukasza założyli na ich rzecz zbiórkę pieniędzy, a teraz swoją pomoc zaoferował mecenas Barański, zdaniem którego mężczyzna mógłby odbyć resztę kary w systemie dozoru elektronicznego.
- We wniosku poprosiłem o wstrzymanie wykonania tej kary. Takie wnioski rzadko rozpatruje się pozytywnie. Ale są wyjątki i dotyczą szczególnie uzasadnionych przypadków, a z takim mamy tutaj do czynienia. Sąd może wstrzymać wykonanie kary — art. 9 par. 4 Kodeksu karnego wykonawczego mówi o tym, bo pan Łukasz moim zdaniem odkupił już swoje winy. Uratował ludzkie życie - tłumaczy Barański w rozmowie z "Faktem".
