Wydarzenia, które rozegrały się we wtorkowy późny wieczór, 9 maja, w Placówce Opiekuńczo-Wychowawczej, gdzie mieszkała Oliwia na długo odcisnęły piętno na wszystkich, którzy znali tę dziewczynę. Około godziny 23 do okna jej pokoju zapukał Daniel M., z którym związana była od ponad roku. Na swoją zgubę wpuściła go do środka. Między zakochanymi doszło do kłótni, w wyniku której młody mężczyzna zadał swojej sympatii śmiertelny cios ostrym narzędziem, a następnie ranił jedną z opiekunek i czterech chłopców, wychowanków domu dziecka. Na szczęście żadne z nich nie odniosło poważniejszych obrażeń.
Morderca został zatrzymany wkrótce po zdarzeniu, usłyszał zarzut zabójstwa i usiłowania zabójstwa pięciu osób, a sąd aresztował go na trzy miesiące. Równo tydzień po tym okrutnym zabójstwie odbył się pogrzeb Oliwii. W kościele i na cmentarzu w Warcie żegnało ją kilkaset osób poruszonych tym morderstwem.
- Ta śmierć tak nagła, tak niespodziewana, jest nauczycielką – mówił proboszcz Eugeniusz Budkowski. - Okazuje się bowiem, że śmierć dotyka nie tylko osoby starsze i schorowane, ale przychodzi też zabrać młodą dziewczynę, która jest jak rozwinięty kwiat, który zostaje nagle ścięty przez niespotykaną nawałnicę.