Małżonkowie do Polski przyjechali z Gruzji. Najpierw dotarł tu mężczyzna, który znalazł pracę na budowie. Po jakimś czasie dołączyła do niego jego partnerka życiowa. Razem z dziećmi zamieszkali w wynajmowanym lokum w czteropiętrowym bloku na łódzkim osiedlu Teofilów.
Telman N., jak później wyjaśniał w śledztwie, miał podejrzenia, że jego żona w rodzinnym kraju miała romans. Jego przypuszczenia znalazły potwierdzenie, gdy kilka tygodni przed tragedią na telefon kobiety przyszedł romantyczny sms od innego mężczyzny. Mężczyzna go przeczytał, a jakby tego było pani Roseta oznajmiła mu wkrótce, że wyjeżdża z Polski.Tragicznego dnia, w maju 2022 roku, Telman N. zawiózł dzieci do centrum handlowego, a sam wrócił do mieszkania. Żona nie chciała go wpuścić, udało mu się jednak dostać do środka. Tam chwycił za nóż i trzykrotnie zranił ją w szyję, potem próbował popełnić samobójstwo. W międzyczasie wewnątrz wybuchł pożar. Zdaniem prokuratury spowodował go mąż pani Rosety.
Oboje zakrwawieni zdołali wyczołgać się na balkon, gdzie wtulonych w siebie znaleźli ich strażacy. Małżonkowie trafili do szpitali, życia kobiety nie udało się jednak uratować.
Telman N. został oskarżony o zabójstwo i stanął przed sądem. W trakcie pierwszej rozprawy początkowo nie przyznał się do winy, ale później potwierdził, że żona zginęła z jego rąk.
- Miałem podstawy, aby być zazdrosny o swoją żonę – wyjaśniał. - Ona esemesowała z jakimś mężczyzną w Gruzji. Razem pisali na temat tego, kiedy ona tam przyjedzie. Chciałem poprosić żonę, żeby mnie nie zostawiała. Oboje mieliśmy noże w rękach. Zraniłem ją. Kiedy padła na podłogę, próbowałem odebrać sobie życie. Potem wybuchł pożar, ale nie pamiętam w jakich okolicznościach. Wyczołgaliśmy się z żoną na balkon. Tam przytuliliśmy się do siebie i czekaliśmy na śmierć.
Telmanowi N. grozi dożywocie.