Fetę na symbolicznej mecie zorganizowali przyjaciele z Łódzkiego Klubu Offroadowego we współpracy z miastem. Nie zabrakło dramatycznych opowieści z szalonego wyścigu po pustyni w Arabii Saudyjskiej, gdzie Arkadiusza Lindnera prześladowały awarie i inne perypetie, w związku z czym kilka razy oferowano mu przerwanie wyścigu i zabranie z trasy helikopterem, ale nie poddał się i dojechał do końca.
- Jestem bardzo zadowolony z debiutu. Myślę, że zrobiliśmy sto procent, mimo różnych sytuacji, które próbowały nas wyprowadzić z tempa - mówi Lindner.
Polecany artykuł:
Łodzianin zapowiada, że w przyszłym roku również pojedzie w Rajdzie Dakar i tym razem stanie na podium!