Sprawa sięga sierpnia 2018 r. Jak opisuje Express Ilustrowany, według ustaleń prokuratury, na przystanku tramwajowym Piotr A. przysiadł się do nieznajomej kobiety (około 30-40 lat), która była podchmielona i żaliła się, że boli ją kolano. Mężczyzna natychmiast zaczął masować jej nogę. Wówczas na przystanku miał się zatrzymać 21-letni taksówkarz i zmusić siłą i groźbami, aby wsiedli do taksówki.
Następnie kazał kupić na stacji benzynowej alkohol, wywiózł swoich "pasażerów" w okolice Stawów Jana, upił ich, a następnie kazał im się rozebrać i uprawiać seks, grożąc śmiercią.
Po całym zdarzeniu taksówkarz zarządził odjazd. Kobieta jednak została, a Piotra P. wysadził przy jednej z myjni. Tam zlał go strumieniem wody i zagroził, że jeśli pójdzie na policję, zabije jego i jego rodzinę.
Taksówkarz nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów, a kobieta z przystanku, która mogłaby być świadkiem w sprawie, "zapadła się pod ziemię".
Polecany artykuł: