Rocznica śmierci 3-letniego Oliwierka. Maluszka przygniotła brama
W poniedziałek, 25 września, minął dokładnie rok od tragicznego wypadku w Nowej Gadce pod Pabianicami, który pochłonął życie 3-letniego Oliwierka. Feralnego dnia chłopczyk jechał z babcią i pieskiem do domu swojej cioci. Gdy auto stanęło przed posesją i otworzyły się jedne z drzwi, zwierzę wyskoczyło na zewnątrz i pobiegło w kierunku bramy. Maluszek prawdopodobnie ruszył za swoim pupilem, czego nie zauważył jeden z domowników, który włączył pilota. Gdy 3-latek próbował się dostać na posesję, brama zaczęła się przesuwać w lewo i przygniotła swoim ciężarem Oliwierka do metalowego słupka. Wszystko trwało dosłownie sekundy, dlatego babcia chłopczyka nie zdążyła zareagować. Na miejsce wezwano służby ratownicze, które rozpoczęły reanimację dziecka. Maluszkowi udało się nawet przywrócić funkcje życiowe, ale został zabrany śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego w stanie krytycznym. Wkrótce po trafieniu do szpitala zmarł.
- Lekarze przystąpili do reanimacji. Jego serduszko znów zaczęło bić. Wierzyliśmy, że uda się go uratować... Aż brak słów. Niewyobrażalny dramat - powiedział w rozmowie z "Super Expressem" współwłaściciel nieruchomości, gdzie doszło do tragedii.
Postępowanie ws. śmierci Oliwierka wszczęła prokuratura. Kilka miesięcy temu zakończyło się ono umorzeniem. Śledczy uznali, że na posesji w Nowej Gadce doszło do nieszczęśliwego wypadku, więc trudno tutaj mówić o jakiejkolwiek odpowiedzialności karnej.