Najwyższa Izba Kontroli wzięła pod lupę Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Łodzi

i

Autor: pixabay.com /CC0 fot. Public Domain Najwyższa Izba Kontroli wzięła pod lupę Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Łodzi

Afera w Centrum Krwiodawstwa w Łodzi. Markowe ubrania za pieniądze centrum, przewóz karetkami pracowników i nieprawidłowości przy pobieraniu krwi

2019-04-02 11:44

Najwyższa Izba Kontroli wzięła pod lupę Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Łodzi. Kontrola wykazała szereg nieprawidłowości, w tym niegospodarność w wydatkowaniu pieniędzy na prywatne potrzeby pracowników, a także nieprawidłowości przy pobieraniu, przetwarzaniu oraz przewozie krwi.

NIK zajął się Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa przy ul. Franciszkańskiej w Łodzi na skutek skargi. - To co między innymi budzi wątpliwości Najwyższej Izby Kontroli to wydatkowanie pieniędzy na prywatne potrzeby pracowników Centrum Krwiodawstwa. Z kontroli wynika, że na przykład teczka ówczesnego dyrektora sfinansowana przez Centrum kosztowała prawie 1,5 tysiąca złotych. Główna księgowa otrzymała garsonkę za prawie 600 zł, teczkę za ponad 850 zł, marynarkę i spodnie za ponad 800 zł. Podobne wydatki, choć niższe, dotyczyły też dwóch kierowników i kilku pracowników - opisuje Krzysztof Kwiatkowski, prezes NIK.

PRZECZYTAJ TEŻ: Dramatyczne sceny na Pojezierskiej w Łodzi. Mężczyzna został wciągnięty przez maszynę do kruszenia betonu

W ciągu 6 lat Centrum sfinansowało ze środków publicznych zakup odzieży jedenastu pracownikom na kwotę około 15 tysięcy złotych. NIK uznał te działania za niegospodarne. Jak dodaje Kwiatkowski, "w rozumieniu przepisów kodeksu pracy trudno uznać tę odzież jako roboczą, a tylko takowa przysługiwała pracownikom".

Karetkami jak taksówką: na pocztę i po zakupy

Za niegospodarne NIK uznał także wykorzystywanie służbowych samochodów do przewozu krwi do prywatnych celów. Z dokumentów wynika, że takim samochodem, od około 7 lat, była dowożona z domu do pracy i z powrotem zastępca Dyrektora Centrum, a kierownik Działu Dawców i Pobierania od około 4 lat korzystał z ambulansu do przejazdów z innego miejsca pracy do RCKiK. Wynajęty samochód jeździł też na pocztę i po zakupy, mimo że Centrum dysponowało samochodami służbowymi.

Przewody doktorskie na Uniwersytecie na koszt Centrum Krwiodawstwa

Jak podaje NIK, na koszt Centrum ówczesny Dyrektor i jeden z jego pracowników postanowili przeprowadzić przewody doktorskie. - Zawarto stosowne umowy z Uniwersytetem Medycznym w Łodzi. RCKiK zobowiązało się pokryć koszty przewodów po 15 tysięcy złotych za każdą osobę. Przelew miał nastąpić w terminie 14 dni od daty otrzymania rachunku. Rachunki nie wpłynęły, mimo to Centrum przelało na konto Uniwersytetu 30 tysięcy złotych. Główny Księgowy oświadczył, że płatności dokonano na podstawie zaświadczeń Rady Wydziału Nauk o Zdrowiu UM o wszczęciu przewodów doktorskich oraz umów z Uniwersytetem. Co ciekawe, w umowie na mocy której Centrum skierowało Dyrektora na 3,5-letnie studia doktoranckie, zobowiązał się on przez okres 15 lat świadczyć pracę na rzecz RCKiK. NIK zwraca uwagę, że postanowienie takie zawarto w umowie mimo wiedzy, że po obronie pracy doktorskiej Dyrektor będzie bliski osiągnięcia wieku emerytalnego - czytamy w oświadczeniu NIK po kontroli.

Posłuchajcie, co o sprawie mówi Krzysztof Kwiatkowski, prezes NIK:

Leki psychotropowe bez recepty

W wyniku kontroli ustalono również, że w latach 2014 - 2017 Centrum kupowało w hurtowni farmaceutycznej leki na prywatne potrzeby niektórych pracowników, bez przedstawiania na nie wymaganych recept. Dotyczyło to m. in. leków antykoncepcyjnych, psychotropowych, przeciwpadaczkowych, antybiotyków, silnych leków przeciwbólowych i sterydowych. Centrum płaciło za faktury, a pracownicy zwracali koszt zamówionych farmaceutyków.

Uchybienia w sposobie pobierania, przetwarzania czy przewożenia krwi

NIK sprawdziła również, w jaki sposób była pobierana i przetwarzana krew. Powołana biegła w zakresie diagnostyki laboratoryjnej stwierdziła, że wyniki badań laboratoryjnych wykonywanych u kandydatów na dawców krwi w godzinach popołudniowych i w soboty nie były autoryzowane na bieżąco przez diagnostów laboratoryjnych. Autoryzacji dokonywali dopiero następnego dnia lub - w przypadku badań wykonywanych w sobotę - w poniedziałek rano. Mimo braku autoryzacji wyników, kandydaci byli kwalifikowani do dalszych badań. - Zgodnie z przepisami, diagnosta powinien autoryzować wynik badania w momencie jego wykonania - na bieżąco, w momencie, gdy ma on być wydany lekarzowi do wglądu. Takie działanie NIK uznała za szczególnie istotną nieprawidłowość - czytamy w komunikacie.

PRZECZYTAJ: Tragiczny finał poszukiwań 19-letniej Pauliny z Pabianic

Centrum pobiera krew w Sekcji Pobierania oraz w Punktach Pobrań, znajdujących się w miastach powiatowych województwa łódzkiego. Krew jest też pobierana przez ekipy wyjazdowe oraz w dwóch autobusach do tego przystosowanych. W wyniku kontroli przeprowadzonych przez Powiatowe Stacje Sanitarno-Epidemiologiczne na zlecenie NIK oraz oględzin przeprowadzonych przez kontrolerów stwierdzono, że Centrum nie zapewniło w pełni właściwych warunków pobierania krwi. Brakowało m. in. wydzielonego gabinetu badań lub parawanu gwarantujących intymność dawców. Nieprawidłowo składowano odpady medyczne, niewłaściwy był stan sanitarno-higieniczny niektórych krzeseł lub foteli dla dawców krwi. Niektóre pomieszczenia i wyposażenie nie były dostosowane do wymogów określonych w przepisach. Stwierdzono również przypadki transportu krwi w niewłaściwych warunkach, tj. nie zapewniono właściwej temperatury krwi.

Po zakończonej kontroli Minister Zdrowia odwołał dyrektora Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Łodzi.

ZOBACZ TEŻ: Znacie park Rejtana w Łodzi? To jeden z najbardziej klimatycznych zieleńców, a do tego z niezwykłą historią!