Był słoneczny poranek, 18 czerwca 1995 roku. Pochodząca spod Łomży Hanna S. spała smacznie w swoim pokoju nr 809 na VI piętrze X Domu Studenta - akademika popularnie zwanego „Olimpem”. Kilka godzin wcześniej młoda kobieta brała udział w spotkaniu towarzyskim z grupą znajomych. W tym gronie był Mirosław Ż., ochroniarz z pobliskiego studenckiego klubu muzycznego.
Gdy rano uczestnicy imprezy zaczęli się rozchodzić, on wparował do pokoju Hani. Brutalnie ją zgwałcił, a potem zamordował.
- Używając przemocy polegającej na duszeniu pokrzywdzonej i biciu jej po twarzy doprowadził ją do obcowania płciowego, posługując się przy tym ze szczególnym okrucieństwem ostrym narzędziem, spowodował u niej pęknięcia skóry w okolicach krocza oraz obrażenia odbytu, a następnie poprzez zagardlenie rękami i zasłonięcie otworów oddechowych spowodował jej śmierć na skutek uduszenia – opisywał przed sądem prokurator.
Policjanci szybko po zabójstwie ustalili, że jego sprawcą może być Mirosław Ż., ale mężczyzna zapadł się pod ziemię. Zerwał wszelkie kontakty z rodziną i słuch po nim zaginął. Śledczy nie siedzieli jednak z założonymi rękoma. Podejrzewali, że morderca mógł uciec za granicę i zmienił nazwisko. Wreszcie po ponad 25 latach od zabójstwa dopadli go w rosyjskim Iwanowie, skąd został deportowany do Polski w lutym tego roku.
Dzięki temu mógł dziś stanąć przed sądem. Do winy się nie przyznał, odmówił też składania wyjaśnień. Mężczyźnie grozi dożywocie.
Polecany artykuł: