Było tak ślisko, że ratownicy nie mogli podejść do poszkodowanej. Została poważnie ranna

i

Autor: Shutterstock Dopiero po 7 latach swój finał znalazła sprawa kobiety, która poślizgnęła się na oblodzonym chodniku w Łodzi, odnosząc poważne obrażenia ciała, zdj. ilustracyjne

Mimo pomocy została osobą niepełnosprawną

Było tak ślisko, że ratownicy nie mogli podejść do poszkodowanej. Kobieta przeżywała gehennę

2024-01-05 15:08

Dopiero po 7 latach swój finał znalazła sprawa kobiety, która poślizgnęła się na oblodzonym chodniku w Łodzi, odnosząc poważne obrażenia ciała. W miejscu wypadku była tak ślisko, że na początku nie mogli się do niej dostać nawet ratownicy medyczni. Poszkodowana od tamtej pory była osobą niepełnosprawną, ale nawet nie dożyła końca batalii przed sądem.

Łódź. Ofiara wypadku na chodniku nie dożyła końca procesu. Zapadł wyrok

170 tys. zł otrzyma rodzina mieszkanki Łodzi, która w styczniu 2017 r. uległa na jednej z ulic poważnemu wypadkowi, przewracając się na oblodzonym chodniku w pobliżu przystanku autobusowego - informuje dzienniklodzki.pl. Kobieta złamała bark i kość udową, a wezwani na miejsce ratownicy medyczni mieli problem, by w ogóle się do niej dostać, bo było tak ślisko. Mimo pomocy poszkodowana została już do końca życia osobą niepełnosprawną i musiała się poruszać się na wózku inwalidzkim lub o kulach. Z uwagi na jej stan zdrowia sprawa trafiła przed sąd, jednak prawomocny wyrok zapadł dopiero po 6 latach, czego mieszkanka Łodzi już nie dożyła.

- Pozew przeciwko spółce ubezpieczającej MPK oraz firmie odpowiedzialnej za utrzymanie w należytym stanie terenu przystanku trafił do Sądu Okręgowego w Łodzi. Od wyroku odwołała się spadkobierczyni poszkodowanej. Sąd Apelacyjny w Łodzi, który rozpatrywał zarzuty sprecyzowane w apelacji podniósł kwotę zasądzonego na rzecz poszkodowanej zadośćuczynienia z 50 na 70 tys. zł. 70 tys. zł to - jak zauważył sąd - stukrotność pobieranego przez powódkę w chwili wypadku świadczenia emerytalnego - informuje dzienniklodzki.pl.

Z uwagi na śmierć mieszkanki Łodzi pieniądze trafią ostatecznie do jej rodziny, choć finalna kwota wyniosła w sumie 170 tys. zł - to dlatego, że została powiększona o odszkodowanie i skapitalizowaną rentę z odsetkami.