O tragicznej śmierci 21-latki policja w Łodzi powiadomiona została w miniony poniedziałek (30 lipca) przed godz. 8 rano. Jak podaje policja, kobieta dzień wcześniej bawiła się na imprezie wraz ze swoim chłopakiem oraz znajomymi. Niestety, nie obudziła się następnego dnia. - Śmierć łodzianki zauważył jej znajomy, u którego nocowała w mieszkaniu przy ulicy Kilińskiego. W tym samym mieszkaniu przebywał również partner zmarłej, który w bardzo złym stanie trafił na oddział toksykologiczny szpitala - informuje Komenda Wojewódzka Policji w Łodzi.
ZOBACZ: Tragedia na Piotrkowskiej w Łodzi. W bramie znaleziono zwłoki mężczyzny
Sprawą zajęli się śledczy. Według wstępnych informacji kobieta oraz jej partner mogli zażyć dopalacze. Funkcjonariusze ustalili, od kogo chłopak zmarłej mógł je kupić. Podejrzewany o to jest 34-letni mężczyzna. Policja podczas przeszukania jego mieszkania znalazła poporcjowane substancje w postaci kryształów, proszków oraz mas plastycznych o łącznej wadze około 208 gramów. Testery wstępnie wykazały, że zabezpieczone substancje stanowić mogą mieszaninę niebezpiecznych narkotyków. Szczegóły znane będą po przeprowadzeniu specjalistycznych badań.
Zatrzymany 34-latek wkrótce usłyszy zarzuty. Grozić mu może kara nawet do 12 lat więzienia. O dalszym losie mężczyzny zadecyduje prokurator i sąd.
Przypomnijmy, zaledwie kilka dni temu w Łodzi po zażyciu dopalaczy zmarła 30-letnia kobieta. W tym przypadku policja również zatrzymała podejrzewanego o handel tymi substancjami mężczyznę.