Do tragedii doszło 2 lata temu, w czerwcu. 19-latek pojechał do swojej koleżanki do Płocka. W nocy z 20 na 21 przebywał ze znajomymi w rejonie Wzgórza Tumskiego. Tuż po północy pomiędzy nimi, a grupą innych młodych osób doszło do scysji, podczas której chłopak został uderzony, w następstwie czego upadł uderzając głową o twarde podłoże. Doszło do utraty przytomności. Wezwano policję oraz zespół ratownictwa medycznego.
Jak twierdzi prokurator Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi, w tej sprawie wszystkie służby zawiodły. Policyjny patrol wylegitymował niektóre z osób zastanych na miejscu zdarzenia, odwołując w rozmowie z dyspozytorem pogotowia, przyjazd karetki.
- Z uwagi na zły stan 19-latka towarzyszące mu osoby ponownie wezwały pogotowie. Ratownicy określili jednak stan pokrzywdzonego jako bardzo dobry, stwierdzając, że jest on po spożyciu alkoholu i przekazując go patrolowi policji, który z kolei podjął decyzję o konieczności doprowadzenia go izby zatrzymań Komendy Miejskiej Policji w Płocku celem wytrzeźwienia - opisuje Kopania.
Wcześniej jednak mężczyzna został jeszcze przewieziony do płockiego szpitala. - Był badany przez oskarżoną lekarkę, która wystawiła stosowne zaświadczenie odnośnie braku przeciwwskazań do osadzenia - podaje prokurator.
Polecany artykuł:
Stan 19-latka się pogarszał i dopiero nad ranem trafił do szpitala, gdzie wkrótce zmarł. Okazało się, że mężczyzna był trzeźwy. Za narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia oraz niedopełnienie obowiązków służbowych przez policjantów, a także poświadczenia nieprawdy w protokole przez jednego z nich, oskarżonym grozi 5 lat więzienia.