Polecany artykuł:
Przypomnijmy, Paulina D. zaginęła w centrum Łodzi nad ranem w sobotę 20 października. Jej poszukiwania trwały blisko tydzień. Zdjęcia Pauliny rozklejone były w całym mieście, a grupy policjantów skrupulatnie przeczesywały budynki w centrum Łodzi. Finał tej historii niestety okazał się tragiczny. Zwłoki kobiety odnaleziono kilka dni później przy ul. Kosynierów Gdyńskich, w okolicy Stawów Jana.
Według ustaleń prokuratury, do zbrodni miało dojść w jednym z mieszkań w kamienicy przy ulicy Żeromskiego. Potem ciało miało zostać przetransportowane w walizce na tereny leśne w okolicach Stawów Jana. TVN24 dotarł do taksówkarza, który miał kurs feralnego dnia, kiedy 28-latka została zabita. Kierowca własnoręcznie pomagał Gruzinowi pakować walizki do bagażnika. Jak się później okazało - w jednej z nich było ciało Pauliny.
CZYTAJ TEŻ: Znamy przyczynę śmierci 28-letniej Pauliny z Łodzi
- Taksówkarz nie chce rozmawiać przed kamerą. Podkreśla, że chciałby jak najszybciej zapomnieć o tamtym dramatycznym kursie. Wszystko jednak opowiedział przełożonym oraz - podczas przesłuchania - prokuratorom - czytamy na portalu TVN24.
Śledczy nie komentują tych doniesień.
Z relacji wynika, że Gruzin nie zdradzał się swoim zachowaniem, że popełnił jakąkolwiek zbrodnię. Miał mówić, że zakończył pracę w Polsce i wraca do kraju.
ZOBACZ: Policjanci z Łodzi zaatakowani na autostradzie A1. Pseudokibice Wisły Płock pomylili ich z kibicami innych drużyn
Według oficjalnych informacji podanych przez prokuraturę wynika, że w godzinach popołudniowych 20 października wyjechał z Łodzi, a 21 października rano przekroczył granicę z Ukrainą.
W dniu 1 listopada rano 39-letni Gruzin został zatrzymany na jednej z ulic Kijowa. Polska prokuratura czeka na jego ekstradycję.