Anna walczy z nowotworem piersi. Z powodu choroby straciła już synka
Nowotwór zaatakował najpierw jej synka, później Annę. U chłopca w wieku niespełna 2 lat wykryto glejaka mózgu, a jego mama rzuciła pracę, by móc się nim zaopiekować, zwłaszcza że był leczony również za granicą. Piotruś przeszedł 3 skomplikowane operacje głowy, w tym dwie w Monachium, i naświetlania protonowe. Niestety po 8 latach walki dziecko zmarło. - Choroba synka zabrała mi praktycznie wszystko – sens życia, ukochane jedyne dziecko, marzenia, plany, zdrowie - pisze kobieta na stronie fabrykadobrychprojektow.pl.
Niepełna diagnoza lekarzy
Wkrótce okazało się, że to nie był ostatni cios, jaki spadł na Annę. W marcu br. dowiedziała się, że ma raka piersi, a już na początku leczenia pojawiły się pierwsze komplikacje. 12 kwietnia kobieta przeszła w Szpitalu im. Kopernika w Łodzi operację, ale okazało się, że oszczędzająca, ale guz był większy, niż wynikało z mammografii i badania USG. Mimo że poszkodowana miała silne bóle kręgosłupa i nie była w stanie sama położyć się na stole operacyjnym, lekarze nie wykonali pełnej diagnostyki, co skutkowało później decyzją o przeprowadzeniu scyntygrafii kości, bo nowotwór zaatakował również węzeł wartowniczy. Miesiąc później Anna trafiła do Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie.
- Miałam pełną diagnostykę: PET, MRI, tomografię komputerową, po których stwierdzono liczne zmiany meta w całym kośćcu. Wdrożono leczenie – Rybocyklib, radioterapia odcinka lędźwiowego i klatki piersiowej. Ze względu na liczne ogniska przerzutowe w całym kręgosłupie i czaszce, grożące złamaniem, unieruchomiono mnie gorsetem Jawetta. Dodatkowo mam wzmocnienie pod żuchwą, które stabilizuje odcinek szyjny. Z tego powodu oraz z powodu silnego bólu kości nie mogę samodzielnie funkcjonować - pisze kobieta.
Ruszyła zbiórka na pomoc kobiecie
Niestety nie wszystkie leki, które musi przyjmować, są refundowane przez NFZ, dlatego pod tym LINKIEM ruszyła zbiórka na pomoc chorej. Miesięczne koszty leczenia to ponad 3 tys. zł, ale Anna nie traci nadziej, że wyzdrowieje.
- Ale mam dla kogo żyć! Mam wspaniałą córeczkę , która w tym roku idzie do I klasy, męża, rodzinę która mnie wspiera. To dla nich wstaję każdego dnia z myślą, że dam radę! A z synkiem spotkam się, ale jeszcze nie teraz. Mam nadzieję, że za długi czas. Teraz potrzebuję Waszej pomocy, by wygrać! - czytamy na stronie fabrykadobrychprojektow.pl.