51-latek usłyszał zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, co zagrożone jest karą od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. Z uwagi na to, że mężczyzna prowadził po pijanemu kara może być dużo bardziej dotkliwa i wzrosnąć nawet do 12 lat pozbawienia wolności.
To właśnie w związku z grożącą mu tak wysoką karą prokurator skierował wniosek do sądu o tymczasowe aresztowanie Kamila Durczoka. Dziś zapadła decyzja w tej sprawie. Sąd rejonowy w Piotrkowie Trybunalskim nie zgodził się odrzucając wniosek prokuratora.
- Sąd podzielił przedstawioną przez nas argumentację, że zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym nie znajduje odzwierciedlenia w zebranym materiale dowodowym. Według sędziego prawdopodobieństwo, że doszło do surowszego z zarzucanych mojemu klientowi przestępstw, nie jest duże - mówi w rozmowie z tvn24.pl mec. Zacharski.
Przypomnijmy, do kolizji z udziałem znanego dziennikarza doszło w miniony piątek (26 lipca) na autostradzie A1 na wysokości miejscowości Brzoza pod Piotrkowem Trybunalskim. Jego BMW uderzyło w pachołki rozdzielające pasy jezdni. Jeden z nich uderzył w samochód jadący z przeciwka. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Podczas badania alkosensorem okazało się, że Durczok ma w organizmie ponad 2 promile alkoholu.