Polacy w restauracji chcą "marmuru i złota"?
Wakacje to czas, kiedy Polacy tłumnie ruszają nie tylko na urlopy, ale i do restauracji. Często np. przy okazji urlopu. Restauratorzy przyznają wprost, że gości np. w ciągu wakacyjnego weekendu liczą często w setkach, a przyjście do ich lokalu w sobotę lub niedzielę bez wcześniejszej rezerwacji graniczy z cudem. Właściciele restauracji i barów mówią, że większość ich klientów to świetni ludzie, którzy wychodzą od nich "najedzeni i zadowoleni", a nawet, gdy coś im się nie podoba, grzecznie wyjaśniają problem. Oczywiście, nie wszyscy goście są tacy. – Jest pewna nieliczna grupa klientów, których nie sposób zadowolić – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Jędrzej Lewandowski, właściciel jednej z pizzerii w Pabianicach. Jego zdaniem po pandemii COVID-19 ludzie stali się "nerwowi i roszczeniowi". – Przychodzą do nas i wnoszą te negatywne emocje do lokalu – uważa Lewandowski. Restaurator zwraca uwagę na wiele sytuacji. Niektórzy klienci wybierają np. miejsca "na słońcu", po czym narzekają, że jest gorąco. – Czasem mam wrażenie, że goście spodziewają się u nas marmuru i złota, a my nawet nie jesteśmy restauracją, tylko po prostu pizzerią – opowiada Lewandowski.
Klienci wychodzą bez zapłacenia rachunku
Żądania niektórych klientów wydają się być absurdalne. Restauratorzy wspominają, że goście chcą wino w gratisie w zamian za kilka minut oczekiwania na stolik. Czasami kelnerzy informują jeszcze przed przyjęciem zamówienia, że oczekiwanie na jedzenie będzie długie. Klientów to nie zraża, ale tylko przez kilka minut. Niektórym gościom zdarza się również wyjść bez zapłacenia rachunku. – Mieliśmy niedawno taką sytuację. Goście, cztery osoby dorosłe, zjedli i jak gdyby nigdy nic wyszli z lokalu. Jedna z kelnerek zorientowała się, że nie uregulowali rachunku i za nimi pobiegła. Powiedziała im, że zapomnieli zapłacić, a w odpowiedzi usłyszała, że wcale nie zapomnieli, tylko rachunek okazał się dla nich za wysoki, jedzenie im nie smakowało i źle się u nas czuli. Kelnerce opadły ręce. Nie wiedziała, co ma zrobić, szczególnie że ci goście siedzieli u nas ze dwie godziny, zjedli wszystko i gołym okiem było widać, że bawili się świetnie – opowiada w rozmowie z WP pani Agnieszka, prowadząca z mężem bistro w Trójmieście. Restauracja próbują z tym walczyć. W pizzerii pana Jędrzeja płaci się np. "z góry". Jego zdaniem niektórzy klienci "mszczą się" za niedogodności na różne sposoby, np. kradnąc sztućce z lokalu lub niszcząc szklanki.
Krytyka również w sieci
W polskich lokalach gastronomicznych pracuje wielu Ukraińców, głównie kobiet. Niektórzy goście nie mogą powstrzymać się od niewybrednych komentarzy na temat pochodzenia pracowników. Klienci potrafią być nieuprzejmi nie tylko w lokalu, ale również w sieci. Większość restauracji można oceniać, wiele z nich ma profile w mediach społecznościowych. Nie brakuje tam krytycznych komentarzy.
Restauratorzy podkreślają jednak, że wyżej wymienione przypadki to zdecydowana mniejszość. Aby uniknąć nieprzyjemnych sytuacji, właściciele próbują usprawnić działanie swoich lokali. – Od niedawna robimy coś takiego: mówimy gościom, że przed nimi jest np. 30 stolików do obsłużenia, więc trochę to potrwa. Bierzemy od nich numer telefonu i proponujemy, aby nie czekali, tylko poszli na spacer. Gdy przychodzi ich kolej, dzwonimy i zapraszamy do nas. Ludzie nie denerwują się, że musieli dwie godziny stać w kolejce. To działa i wszyscy są zadowoleni – tłumaczy Jędrzej Lewandowski.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Polacy coraz ubożsi! Niemal co drugiego Polaka nie stać na korzystanie z restauracji
Źródło: Wirtualna Polska