Do tragedii, która zszokowała całą Polskę doszło w połowie września na autostradzie A1 w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego. BMW, za kierownicą którego siedział Sebastian M. gnało z prędkością ponad 300 km/h w kierunku Katowic. W tą samą stronę samochodem marki Kia podróżowała trzyosobowa rodzina – pan Patryk, jego żona Martyna i 5-letni synek Oliwierek. Na 339 kilometrze trasy BMW dosłownie staranowało ich auto, w wyniku czego wpadło na bariery ochronne i stanęło w płomienicach. Wszyscy pasażerowie spłonęli.Początkowo Sebastian M. został w sprawie tej tragedii przesłuchany jedynie jako świadek, a po czynnościach prokuratorskich z jego udziałem zapadł się pod ziemię.
Dopiero po kilku dniach od wypadku śledczy zdecydowali o postawieniu mu zarzutów, ale on w tym czasie przebywał już za granicą. Udało się go zatrzymać na podstawie tzw. czerwonej noty Interpolu w Dubaju, w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Teraz mężczyzna oczekuje na rozpatrzenie przez miejscowy sąd wniosku polskiej prokuratury o jego ekstradycję.
W międzyczasie pełnomocnik podejrzanego, znany łódzki adwokat Bartosz Tiutiunik złożył w piotrkowskim sądzie wniosek o wystawienie swojemu klientowi tzw. listu żelaznego, który miałby gwarantować Sebastianowi M., że na proces przed polskim wymiarem sprawiedliwości oczekiwać będzie na wolności. Decyzja miała zapaść w poniedziałek, 6 listopada, sąd postanowił jednak odroczyć jej ogłoszenie do 17 listopada.
- Sąd potrzebuje jeszcze dodatkowych informacji, co się dzieje w związku z zatrzymaniem podejrzanego poza granicami kraju, a więc jak wygląda procedura ekstradycyjna – tłumaczył sędzia Grzegorz Krogulec. - Jeżeli będziemy mieli taką informacje, będziemy procedować nad wnioskiem 17 listopada.