Szczególne okrucieństwo

Kobieta podpalona przez męża nie żyje. Zmarła w szpitalu w Siemianowicach Śląskich

W szpitalu w Siemianowicach Śląskich zmarła Katarzyna C. (52 l.), mieszkanka Gałkowa Dużego koło Koluszek (woj. łódzkie). Kobieta została podpalona w trakcie majówki przez swojego męża Waldemara C. (50 l.). Kobieta trafiła tam w stanie krytycznym. Prokuratura w Łodzi zmieniła zarzuty dla mężczyzny, który będzie teraz odpowiadał za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem.

Koluszki. Kobieta, którą podpalił mąż, zmarła w szpitalu

O wydarzeniach, które rozegrały się w jednym z domów, 3 maja, około godziny 16 „Super Express” pisał kilka dni temu. 50-latek złapał za pojemnik z benzyną, po czym na podwórku przed domem oblał płynem swoją żonę, a następnie zaprószył ogień. Na ratunek ruszyli świadkowie, którzy wezwali pomoc i zaczęli gasić płomienie. Pani Katarzyna została przetransportowana do specjalistycznego szpitala w Siemianowicach Śląskich. Tam, mimo wysiłków lekarzy, niestety zmarła.

Początkowo Waldemar C. usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa, który teraz zostanie zmieniony na zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Teraz na jaw wychodzą szczegóły tej sprawy, do której doszło na podwórku przed domem małżonków. Dalsza część tekstu poniżej.

Jak wynika z dokonanych ustaleń, w godzinach popołudniowych do altanki, gdzie przebywał podejrzany, weszła jego żona – opowiada Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Relacje mężczyzny wskazują, że zaczęła czynić mu wyrzuty, natomiast on w tym czasie chciał być sam. Miał około 1,2 promila. Postawa żony wprawiła go w zdenerwowanie, emocje doprowadziły do tego, że chwycił znajdującą się nieopodal butelkę z zawartością benzyny przeznaczonej do kosiarki i chlusnął nią w stronę żony, oblewając jej tułów. Następnie posiadaną przy sobie zapalniczką podpalił kobietę. Przerażony tym, co się stało, próbował ją gasić. Wezwana została straż i pogotowie. Niestety skutki były tragiczne. Pokrzywdzona z bardzo poważnymi oparzeniami 40% powierzchni ciała i dróg oddechowych trafiła do Specjalistycznego Szpitala w Siemianowicach Śląskich. 50-latek został zatrzymany, a następnie usłyszał zarzuty usiłowania zabójstwa i na trzy miesiące trafił do aresztu. W wyjaśnieniach złożonych przed prokuratorem opisał przebieg zdarzenia, twierdząc jednocześnie, że nie chciał zabić swojej żony. Niestety mimo starań lekarzy życia kobiety nie udało się uratować. Dlatego też konieczna jest zmiana kwalifikacji prawnej. Na najbliższe dni planowane jest ogłoszenie 50-latkowi zarzutu dokonania zbrodni zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Czyn też zagrożony jest karą pozbawienia wolności w wymiarze nie niższym od lat 15 z dożywociem włącznie - mówi Krzysztof Kopania.