Pacjentce szpitala Jonschera w Łodzi wycięto zdrową trzustkę. Kobieta nie żyje

i

Autor: Wikipedia/Darekm135 Córka pacjentki szpitala Jonschera w Łodzi twierdzi, że jej mamie wycięto zdrową trzustkę, przez kobieta zmarła

Skandal w Łodzi

Lekarze przez pomyłkę wycięli kobiecie zdrową trzustkę?! Pacjentka nie żyje, jej córki nikt nie przeprosił

2024-07-24 21:39

Córka pacjentki szpitala Jonschera w Łodzi twierdzi, że jej mamie wycięto zdrową trzustkę. 68-letnia mieszkanka Głowna trafiła do placówki na operację usunięcie guza nadnercza, ale w jej trakcie miało dojść do pomyłki. Stan kobiety znacznie się pogorszył, a po serii kolejnych zabiegów poszkodowana zmarła. Córka zmarłej kobiety nadal nie usłyszała żadnych przeprosin. A co z odszkodowaniem?

Łódź. Pacjentce szpital Jonschera wycięto zdrową trzustkę?

Ubezpieczyciel wypłacił odszkodowanie, ale kobieta nie może się pogodzić ze śmierci matki, pacjentki szpitala Jonschera w Łodzi - informuje dzienniklodzki.pl. Mieszkanka Głowna trafiła do placówki we wrześniu ub.r., żeby przejść zaplanowaną wcześniej operację usunięcia guza nadnercza. Jak informuje je córka, 68-latce wycięto przez pomyłkę zdrową trzustkę, co doprowadziło u niej do poważnych konsekwencji zdrowotnych. Pod 2 miesiącach i kolejnych sześciu zabiegach kobieta zmarła.

- Byłam codziennie w szpitalu u mamy, ale lekarze mnie zbywali, a szef oddziału był nieuchwytny. Czułam, że podczas operacji coś jeszcze poszło nie tak i teraz nie ma odważnego, który by mnie o tym poinformował. Wystąpiłam więc o kopię pełnej dokumentacji medycznej mamy. W niej znalazłam wynik badania histopatologicznego datowany na 13 września, czyli następnego dnia po zabiegu. I tak dowiedziałam się, że mamie podczas operacji nie tylko przecięto przeponę, ale i usunięto część zdrowej trzustki - mówi córka poszkodowanej serwisowi dzienniklodzki.pl. Dalsza część tekstu poniżej.

To są zabiegi unikalne na skalę świata. Dr Robert Brawura-Biskupski-Samaha o warszawskich operacjach w łonie matki

Córka zmarłej nie doczekała się przeprosin

Jak dodaje kobieta, cały czas czekała na przeprosiny od lekarza, który operował jej mamę, lub od szpitala. W związku z tym, że nic takiego się nie stało, córka poszkodowanej wynajęła adwokatkę, która skierowała pismo do placówki. Szpital nadal nie odpowiadał, tylko przekazał całą sprawę ubezpieczycielowi. Po przeprowadzeniu postępowania firma stwierdziła, że zgon 68-latki "pozostawał w związku przyczynowo-skutkowym z błędami medycznymi popełnionymi przez personel medyczny", przyznając jej córce 16 tys. zł.

Mimo tego placówka oficjalnie nie przyznaje się jednak do winy.

- Jednakże wskazujemy, że zawarta w pytaniu teza (jakoby doszło do omyłkowego wycięcia zdrowej trzustki) nie polega na prawdzie (rzeczywisty przebieg wydarzeń był inny) i w związku z tym nie zachodziła na tamtym etapie konieczność powiadomienia organów ścigania, w szczególności z uwagi na występujące u pacjentki wysokie ryzyko niepowodzenia zabiegu i wystąpienia powikłań (w ramach tzw. ryzyka operacyjnego), jak również uwagi na fakt, że rodzina pacjentki jest reprezentowana przez pełnomocnika, który wystąpił z roszczeniami cywilnymi - czytamy w oświadczeniu szpitala Jonschera, które cytuje dzienniklodzki.pl.