Trzy dni temu w samo południe na VI Komisariat Komendy Miejskiej Policji w Łodzi zgłosiła się zrozpaczona matka 11-letniej dziewczynki. - Kobieta poinformowała policjantów, że córka którą wysłała do pobliskiego sklepu od kilku godzin nie wraca. Sprawa została potraktowana priorytetowo ze względu na wiek małoletniej i związaną z tym realną obawę, że dziewczynce mogło się coś stać. W stan alarmu decyzją Komendanta VI komisariatu postawieni zostali wszyscy podlegli policjanci, którzy wraz z funkcjonariuszami kolegami z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi rozpoczęli żmudne poszukiwania. Stróże prawa krok po kroku docierali do kolejnych informacji i poszlak na temat zaginionej. Analizując zebrane informacje i przeglądając zapisy monitoringu miejskiego, mundurowi bardzo szybko ustalili taksówkarza, który zabrał dziewczynkę z okolic miejsca jej zamieszkania - podaje Komenda Wojewódzka Policji w Łodzi.
Jak ustalono, 11-latka wysiadła na Dworcu Łódź-Fabryczna i wsiadała do pociągu relacji Łódź-Katowice. Funkcjonariusze wiedząc, o której godzinie pociąg zatrzyma się w podłódzkich Koluszkach poprosili policjantów z tamtejszej jednostki o pomoc. Ostatecznie, dziewczynka została odnaleziona na dworcu kolejowym w Koluszkach.
Po przewiezieniu do Łodzi 11-latka spytana o powód samowolnego oddalenia z domu stwierdziła, że jest miłośniczką historii i planowała zrealizować długo planowaną wycieczkę do Czarnobyla na Ukrainie.