Rower publiczny czy riksze? Kto wygra w Łodzi walkę o klienta. Duża popularność wprowadzonego od maja roweru miejskiego sprawiła, że rikszarze zaczynają liczyć straty, ale nie myślą rezygnować z interesu. Najbardziej w tej całej sytuacji irytuje ich, że - jak mówią - rowerzyści nie znają przepisów ruchu drogowego. - Te rowery to poroniony pomysł, bo przecież to są tacy niedzielni rowerzyści - żali się jeden z kierowców rikszy. - Na czerwonym przejeżdżają, wczoraj to bym chyba z sześciu przejechał. Jeden chciał mnie wyprzedzić z prawej strony i by się wpierniczył w ogródek - opowiada.
Zobacz też: Obowiązkowe OC dla rowerzystów? Grupa łódzkich kierowców złożyła w tej sprawie wniosek do Ministerstwa Infrastruktury
Tak wygląda dzień na Piotrkowskiej:
Riksze - od ćwierć wieku symbol Piotrkowskiej
Riksze, jako symbol Łodzi, powinny zostać na Pietrynie - uważa szef promocji łódzkiego magistratu Bartłomiej Wojdak. - Oczywiście, na końcu zdecyduje ekonomia, ale jako człowiek odpowiedzialny za promocję miasta, bardzo bym chciał, żeby riksze zostały. To właśnie w Łodzi pojawiły się jako pierwsze w kraju - mówi.
Riksze jeżdżą po Pietrynie już prawie ćwierć wieku.
Więcej o sytuacji łódzkich rikszarzy w materiale reportera Radia ESKA Grzegorza Mnicha, posłuchajcie: