Łódź. Randka kobiety zakończona interwencją policji i straży pożarnej
Randka mieszkanki Łodzi wywołała taki niepokój u członków jej rodziny, że postanowili oni powiadomić o wszystkim policję i straż pożarnej. Wszystko przez to, że bliscy stracili z nią kontakt, więc nie mogąc się do niej dodzwonić, przestraszyli się, że kobiecie może coś zagrażać. Pod blokiem przy ul. Piasta, gdzie mieszkała, pojawili się najpierw policjanci, ale gdy nikt nie odpowiadał na pukanie i wołania, wezwali oni na pomoc strażaków. Tym udało się dostać do środka lokum przez balkon.
Dalsza część tekstu poniżej.
Jak informuje dzienniklodzki.pl, mieszkanie łodzianki "wyglądało jak po przejściu tornada". Dlaczego? Okazało się, że wszystko wywrócił do góry nogami jej pies, który po prostu tęsknił za właścicielką. Do kobiety udało się ostatecznie dodzwonić - w czasie rozmowy uspokoiła służby, że nic jej się nie stało.
To była interwencja typowo sprawdzająca, co nie zmienia faktu, że było podejrzenie zagrożenia zdrowia i życia, więc naszym obowiązkiem było pojawić się na miejscu. Okazało się, że kobieta była na randce, więc na szczęście nie stało się nic złego - wyjaśnia sierż. szt. Maksymilian Jasiak z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.