Szokujący finał randki! Policjanci weszli do mieszkania kobiety. Wyglądało jak po przejściu tornada

i

Autor: Shutterstock Interwencją policji i straży pożarnej zakończyła się randka mieszkanki Łodzi. Służby ratownicze powiadomiła rodzina kobiety, która nie mogła się z nią skontaktować, więc pojawiły się obawy, że coś mogło się jej stać, zdj. ilustracyjne

Mundurowi dostali się do środka balkonem

Szokujący finał randki! W mieszkaniu kobiety interweniowała policja. "Wyglądało jak po przejściu tornada"

2024-03-14 10:23

Interwencją policji i straży pożarnej zakończyła się randka mieszkanki Łodzi. Służby ratownicze powiadomiła rodzina kobiety, która nie mogła się z nią skontaktować, więc pojawiły się obawy, że coś mogło się jej stać. W mieszkaniu przy ul. Piasta nikt nie odpowiadał, więc mundurowi poprosili o pomoc strażaków, którzy dostali się do środka przez balkon.

Łódź. Randka kobiety zakończona interwencją policji i straży pożarnej

Randka mieszkanki Łodzi wywołała taki niepokój u członków jej rodziny, że postanowili oni powiadomić o wszystkim policję i straż pożarnej. Wszystko przez to, że bliscy stracili z nią kontakt, więc nie mogąc się do niej dodzwonić, przestraszyli się, że kobiecie może coś zagrażać. Pod blokiem przy ul. Piasta, gdzie mieszkała, pojawili się najpierw policjanci, ale gdy nikt nie odpowiadał na pukanie i wołania, wezwali oni na pomoc strażaków. Tym udało się dostać do środka lokum przez balkon.

Dalsza część tekstu poniżej.

Moja Oliwka uwielbia na tym ćwiczyć

Jak informuje dzienniklodzki.pl, mieszkanie łodzianki "wyglądało jak po przejściu tornada". Dlaczego? Okazało się, że wszystko wywrócił do góry nogami jej pies, który po prostu tęsknił za właścicielką. Do kobiety udało się ostatecznie dodzwonić - w czasie rozmowy uspokoiła służby, że nic jej się nie stało.

To była interwencja typowo sprawdzająca, co nie zmienia faktu, że było podejrzenie zagrożenia zdrowia i życia, więc naszym obowiązkiem było pojawić się na miejscu. Okazało się, że kobieta była na randce, więc na szczęście nie stało się nic złego - wyjaśnia sierż. szt. Maksymilian Jasiak z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.