- W Łodzi doszło do niezwykłego wypadku z udziałem tramwaju i samochodu osobowego, choć na szczęście nikt nie został ranny.
- Kierowca hondy, nie ustępując pierwszeństwa, uderzył w tramwaj, co doprowadziło do wykolejenia i odczepienia się jednego z wagonów.
- Mieszkańcy i eksperci zastanawiają się, dlaczego z pozoru niewielkie zderzenie spowodowało tak duże zniszczenia.
- Dowiedz się, które czynniki doprowadziły do tak nietypowego zdarzenia i czy podróżowanie tramwajem wciąż jest bezpieczne.
Łódź. Tramwaj wykoleił się po wypadku i zatrzymał przed budynkiem
Nikt nie został ranny w wypadku na ul. Kilińskiego w Łodzi, gdzie doszło do zderzenia tramwaju z samochodem osobowym. Wszystko działo się w środę, 20 sierpnia, ok. godz. 19.
- Kierujący hondą 58-latek skręcał w ul. Hasa, do tunelu, ale nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu motorniczemu i uderzył w bok jednego z wagonów tramwaju - powiedział "Super Expressowi" asp. szt. Maksymilian Jasiak z zespołu prasowego KMP w Łodzi.
Wskutek uderzenia tramwaj wykoleił się, a jego pierwszy wagon odczepił się od reszty i sunąc po ziemi, zatrzymał się w bardzo niewielkiej odległości od jednego z budynków znajdujących się przy ulicy. Kierowca hondy został ukarany za swoje zachowanie mandatem w wysokości 1,5 tys. zł i 10 punktami karnymi.
Mieszkańcy zastanawiają się w rozmowie z "Dziennikiem Łódzkim", jak to możliwe, że uderzenie osobówki w wielokrotnie cięższy tramwaj doprowadziło do takich zniszczeń.
- To wyglądało jak scena z filmu – dziura w tramwaju, wagon wygięty pod kątem prostym. A przecież uderzył w niego tylko niewielki samochód osobowy. Co by było, gdyby to był tir? - powiedział jeden ze świadków, a drugi wtórował mu, mówiąc, "że to cud, że nikt nie został ranny".
MPK twierdzi jednak, że na wypadek na ul. Kilińskiego złożyło się kilka niefortunnych zdarzeń, więc podróżowanie tramwajem nadal należy traktować jako bezpieczne.
- Auto uderzyło bocznie w pierwszy człon, który wypadł z torów i został popchnięty przez resztę składu. W efekcie przegub rozpiął się, bo żaden tramwaj nie jest przystosowany do skrętu pod kątem prostym. To nie mogłoby się wydarzyć podczas normalnej jazdy - tłumaczy "Dziennikowi Łódzkiemu" Bartosz Stępień, rzecznik MPK Łódź.
