Chłopiec w dramatycznym wypadku stracił prawą nogę, chodzi o kulach, a marzy o protezie. Kłopot w tym, że taka proteza to wydatek rzędu 26 tysięcy złotych.
- Maciek jest wspaniałym chłopcem, bardzo dzielnym, w dzieciństwie chorował na nowotwór, a rok temu wydarzył się ten wypadek. Nie poddaje się, walczy, tryska energią i humorem, a my chcemy pomóc, dlatego wsiadamy na motocykle i ruszamy z puszką, ulotkami i będziemy prosić o datki - zapowiada Joanna Madej.
Wyprawa to ponad 6,5 tys. kilometrów włoskim wybrzeżem, nieco ekstremalna, bo panie cały dobytek mają ze sobą, nocować będą w namiotach, a w każdym możliwym miejscu będą opowiadać o Maćku, wręczać ulotki z numerem konta i oczywiście prosić o datki. Naklejki z podziękowaniami przygotowały w kilku językach, bo nie wiadomo jakiej narodowości będzie darczyńca, a chodzi przecież o to, by uzbierać jak najwięcej.
Każdy, kto chciałby wesprzeć Maćka, może to zrobić za pośrednictwem Fundacji Votum, której chłopiec jest podopiecznym.