Związek Pauliny S. i Krzysztofa K. (22 l.) był bardzo burzliwy, a pierwsze skrzypce grała w nim dominująca kobieta. Między kochankami co rusz dochodziło do awantur, ale wciąż tkwili w tym toksycznym romansie. Kolejna ich kłótnia o mały włos nie skończyła się śmiercią mężczyzny.
W listopadzie ubiegłego roku kobieta chwyciła za kuchenny nóż i dwukrotnie ugodziła nim swojego partnera w plecy. – Tylko cud sprawił, że nie były to rany śmiertelne. Centymetr w jedną lub drugą stronę, a mogło się to wszystko skończyć tragedią – mówił na sali sądowej sędzia Robert Świecki wymierzając jej karę 9 lat więzienia za usiłowanie zabójstwa. Dodatkowo Paulina S. ma zapłacić swojemu byłemu już kochankowi 25 tysięcy złotych zadośćuczynienia za wyrządzone krzywdy.
Nożowniczka wyroku słuchała kompletnie załamana, a łzy leciały jej ciurkiem po policzkach. Zrozumiała, że najlepsze lata swojego życia spędzi za więziennymi murami. Kiedy na zakończenie procesu sąd decydował o przedłużeniu jej tymczasowego aresztu, w którym przebywa od momentu zbrodni, wstała i załkała: - Proszę wypuście mnie na święta do domu, do rodziny. Chcę się tylko z nimi pożegnać i wrócę za kratki – mówiła zapłakana.
Sąd był jednak bezlitosny i zdecydował, że pozostanie w areszcie do czasu uprawomocnienia się wyroku lub ewentualnego rozpatrzenia apelacji.