Tragedia w Lubowidzy

Zabił 49-latka, nie zważając na swojego synka i jego matkę. W dniu strzelaniny zrobił to. Jego zła passa trwała od 20 lat

Prokuratura wyjaśnia przyczyny i okoliczności strzelaniny w Lubowidzu, do której doprowadził Dawid M. Jak udało się ustalić śledczym, jeszcze w dniu tragedii, tj. 28 września, mężczyzna kierował pod adresem swojej byłej partnerki groźby, a do tego już wcześniej miał zatargi z prawem. Pierwszy wyrok usłyszał w 2003 r., ostatni - jeszcze 20 lat później.

Strzelanina w Lubowidzy. Dawid M. wszystko zaplanował?

Dawid M., sprawca strzelaniny w Lubowidzy, mógł wcześniej planować atak na 49-latka, który był związany z jego byłą partnerką. Mężczyzna groził 39-latce już wcześniej, co robił również w dniu zdarzenia, tj. 28 września. Feralnego wieczoru staranował swoim mercedesem toyotę poszkodowanych, nie zważając na to, że podróżowała nią nie tylko ofiara, ale również kobieta wraz z 8-letnim synkiem i 12-letnią córką. To nie wszystko, bo 39-latek był niegdyś partnerem poszkodowanej, a do tego był ojcem chłopca.

Seria przestępstw na koncie 39-latka

Powyższe ustalenia każą śledczym przypuszczać, że motywem postępowania Dawida M. był zawód miłosny i zazdrość o byłą partnerkę. Tragedia w Lubowidzy nie była zresztą pierwszym przestępstwem na jego koncie.

- 39-latek usłyszał łącznie kilka wyroków skazujących: pierwszy w 2003 r., a ostatni w roku 2023 - przekazuje "Super Expressowi" Anna Witkowska-Czapnik, prokuratorka rejonowa w Brzezinach. - W 2003 r. Dawid M. usłyszał drugi wyrok - za rozbój - za który trafił ostatecznie do więzienia. Oprócz tego był również karany za udział w pobiciu, za kierowanie gróźb i za znęcanie się.

Sprawca strzelaniny w Lubowidzy zginął w niedzielę, 29 września, gdy strzelił sobie w głowę w czasie szturmu policji na jego mieszkanie w Łodzi. Z uwagi na traumatyczne przeżycia, które stały się udziałem byłej partnerki mężczyzny i jej dzieci, cała trójka została objęta pomocą psychologiczną. Dalsza część tekstu poniżej.

21-latek walczy o życie. Do tragedii doszło przez zawód miłosny?

Kobieta została przesłuchana już na drugi dzień, czyli w niedzielę, ale nie planujemy z kolei przesłuchiwać jej dzieci. Po pierwsze dlatego, że byłoby to dla nich kolejne duże obciążenie psychiczne, a po drugie znamy już przebieg zdarzenia z relacji innych osób, więc nie jest to niezbędne dla dalszego toku śledztwa, zwłaszcza że sprawca przestępstwa nie żyje - dodaje Witkowska-Czapnik.