Jak czytamy w poście pani Agaty, od personelu usłyszała, że problemem nie jest niepełnosprawność dziewczynki, tylko jej wózek, który mógłby zagrażać innym dzieciom. Kobieta była rozżalona, że jej 7-letnia córka, która zmaga się z dziecięcym porażeniem mózgowym, musiała odjechać z kwitkiem. Mama Jagody odebrała to jako dyskryminację i wykluczenie, bowiem dziewczynka nie może poruszać się bez wózka.
Polecany artykuł:
Wpis wywołał w mediach społecznościowych lawinę komentarzy, zarówno w obronie kierowniczki sali, która - jak wskazują internauci - ze względu na regulamin, nie mogła postąpić inaczej, jak i ganiąc centrum handlowe za brak udogodnień dla niepełnosprawnych dzieci.
Port Łódź nie zwlekał z odpowiedzią i dzień później opublikował oficjalny komunikat: