Prokuratura podała przebieg wydarzeń w szpitalu w Zgierzu

i

Autor: Patrycja Szynter/Grzegorz Mnich Prokuratura podała przebieg wydarzeń w szpitalu w Zgierzu

Nożownik w szpitalu w Zgierzu: Znamy przebieg wydarzeń od momentu przyjęcia go na oddział

2016-06-10 17:36

Prokuratura podała przebieg wydarzeń w szpitalu w Zgierzu. Wiemy, na jaki odział trafił nożownik i co się działo tuż przed jego atakiem.

Do wczesnych godzin porannych w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym pracowali prokurator, policja oraz biegli. Więcej o sprawie powiedział dziś (10 czerwca) na konferencji prasowej Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi. Jak mówi prokurator, z dokonanych na obecnym etapie ustaleń wynika, że 34-letni mężczyzna, około godziny 15, został przyjęty na Oddział Leczenia Objawów Abstynencji Alkoholowej, umieszczono go w 6-osobowej sali. Lekarz zadecydował o podaniu leków, które pacjent miał dostać około godz. 20. Mężczyzna odmówił ich przyjęcia i wybuchnął agresją. Jako pierwszego zaatakował lekarza, następnie w korytarzu pięścią uderzył pielęgniarkę w głowę, ponownie wbiegł do sali, gdzie zaczął bić znajdujących się tam pacjentów. Kobieta pobiegła po pomoc, a gdy wróciła zauważyła, że 34-latek trzyma w ręku nóż i w międzyczasie sam się nim dźga.

Zobacz też: Atak nożownika w szpitalu w Zgierzu: "Cały oddział był we krwi. Tego się nie da opisać" [RELACJA]

Nożownika obezwładniła policja

Policja pojawiła się na miejscu bardzo szybko, bo już po 2-3 minutach. Mężczyzna w dalszym ciągu był agresywny, rzucał w mundurowych krzesłami. Ci użyli gazu obezwładniającego, nad agresją mężczyzny udało się zapanować, a następnie przystąpiono do opatrywania mu ran.

Jeden z pacjentów po wielogodzinnej operacji

W wyniku tego ataku rannych zostało trzech innych pacjentów. - W przypadku dwóch mężczyzn, są to przede wszystkim rany kończyn. Co do trzeciego z nich sytuacja jest o wiele bardziej skomplikowana - w związku z rozległymi obrażeniami brzucha poddany został kilkugodzinnej operacji. Nie wiemy, czy jego życie jest w dalszym ciągu zagrożone - mówi Krzysztof Kopania.

34-letniego napastnika nie udało się uratować. - Gromadzimy w tej sprawie materiał dowodowy, na wnioski musimy jeszcze poczekać. Nie ulega wątpliwości, że wyjaśnienia wymaga przyczyna agresji. Chcemy ustalić, dlaczego mężczyzna w tak krótkim czasie stał się bardzo agresywny - mówi rzecznik łódzkiej prokuratury.