Spis treści
- Sławosz Uznański-Wiśniewski wyląduje na Ziemi we wtorek, 15 lipca, ok. godz. 11.30
- Manewry fazujące i zgranie z obrotem Ziemi
- Końcowa faza i wejście w atmosferę
- Sławosz Uznański-Wiśniewski poleciał w kosmos! Tak wyglądał start misji Axiom-4
Sławosz Uznański-Wiśniewski wyląduje na Ziemi we wtorek, 15 lipca, ok. godz. 11.30
Dr Tomasz Barciński z Centrum Badań Kosmicznych PAN wyjaśnia, jakie wyzwania stoją przed astronautami podczas operacji powrotu na Ziemię z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Lot trwa wiele godzin i jest podzielony na etapy, aby można było reagować na ewentualne kłopoty. Trzeba też zestroić przemieszczanie się kapsuły z obrotem Ziemi.
- Kluczowy moment to hamowanie przed wejściem w atmosferę - mówi Barciński.
Według naukowca oddalenie się kapsuły od ISS może być łatwiejsze niż samo dokowanie, które miało miejsce 26 czerwca.
- W czasie dokowania chodzi o przechwycenie kapsuły przez stację. Podejście musi więc być bardzo precyzyjne, a do tego specjalne urządzenie wyrównuje wszelkie niedokładności, jeśli się takie pojawią. W czasie odłączania już tego nie ma. Mamy do czynienia z subtelnym, delikatnym odpłynięciem Dragona od ISS – tłumaczy ekspert.
Kapsuła odpycha się za pomocą tych samych silników manewrowych, które były używane do hamowania i ustawiania jej w trakcie dokowania. Następnie wykonywane są manewry odejścia, które mają na celu wyprowadzenie kapsuły z kolejnych stref bezpieczeństwa wokół stacji.
Manewry fazujące i zgranie z obrotem Ziemi
Kolejnym etapem są tzw. manewry fazujące.
- Ich cel jest taki, aby lądowanie nastąpiło w konkretnym miejscu, w tym przypadku na oceanie, w pobliżu Kalifornii. Z jednej strony trzeba uwzględnić prędkość orbitalną, która jest tak duża, że początkowo kapsuła okrąża Ziemię w zaledwie półtorej godziny - jest to prędkość między 27 tys. a 28 tys. km/h. Z drugiej strony trzeba uwzględnić obrót planety. Do tego prędkość kapsuły się zmienia, kiedy schodzi na coraz niższą orbitę; to wszystko trzeba zestroić – wyjaśnia Barciński.
Czas schodzenia statku na coraz niższą orbitę jest celowo wydłużony, co ma zapewnić większe bezpieczeństwo.
- Proces powrotu z orbity podzielony jest na małe kroki. Można to porównać trochę do schodzenia po schodach. Główny powód, dla którego tak wygląda ten proces, to bezpieczeństwo. W razie gdyby pojawiła się jakaś awaria czy inna nieprzewidziana sytuacja, astronauci i obsługa naziemna mają czas, aby się tym zająć. W kosmosie praktycznie zawsze, gdy starcza paliwa i czasu, wszelkie operacje są dzielone na wiele małych etapów. Wykonuje się liczne mniejsze manewry, zamiast jednego dużego. Podobnie było w czasie podróży kapsuły do stacji – dodaje ekspert.
Końcowa faza i wejście w atmosferę
W końcowej fazie następuje odłączenie modułu serwisowego z panelami słonecznymi i zapasami, który spłonie w atmosferze. Następnie kapsuła, wykorzystując silniki manewrowe, zmniejsza prędkość o kilkaset km/h, co powoduje, że najniższy punkt orbity eliptycznej znajduje się już w atmosferze. Kapsuła jest ustawiana tyłem do kierunku lotu, aby osłona termiczna chroniła ją przed wysoką temperaturą.
Barciński podkreśla, że wejście w atmosferę to decydujący moment.
- Wtedy jeszcze można wpłynąć na tor lotu, a musi on być bardzo precyzyjny. Gdy wejście w atmosferę będzie zbyt łagodne, kapsuła odbije się od niej. To jeszcze nie jest takie złe, bo manewr można wykonać ponownie. Jednak przy zbyt ostrym podejściu kapsuła spłonie. Technika ta jest jednak doskonale dopracowana i od dawna nie obserwujemy katastrof, szczególnie z udziałem kapsuł – zaznacza naukowiec.
