Chłopczyk trafił tam zaraz po porodzie. Jego mama i tata nie czuli się na siłach, by po pojawieniu się nowego członka rodziny, się nim zajmować. Pod „tuslisiową” opieką, zgodnie ze statusem placówki, będzie tylko do ukończenia roku. Potem muszą się nim zająć nowi rodzice, w innym przypadku zostanie umieszczony w domu dziecka. Dlatego liczy się każdy dzień!
– Z Piotrusiem jest o tyle problem, że ma nierozwiązane kwestie praw rodzicielskich – opowiada Aleksandra Marciniak, rzeczniczka prasowa Fundacji Gajusz. - Mama została ich pozbawiona, ale sąd nadal zajmuje się sprawą ojca. Dopóki nie zapadnie prawomocna decyzja, chłopczyk nie może być adoptowany. Dlatego na tę chwilę poszukujemy zawodowej rodziny zastępczej, która pokocha maluszka. Być może w przyszłości będzie chciała go adoptować. Wiemy, że dziecko jest lekko opóźnione w rozwoju, ale nadal nie do końca zostało zdiagnozowane. Cały czas trwają badania. Trzeba się jednak liczyć z tym, że Piotruś będzie wymagał więcej uwagi niż zupełnie zdrowe dzieci.
Maluszek jest bardzo pogodnym dzieckiem, uśmiech nie schodzi z jego buzi. Ogromne, wypatrujące miłości, oczęta zdają się mówić: „Do moich koleżanek i kolegów z Tuli Luli przychodzą kandydaci na rodziców adopcyjnych i zastępczych. Kiedy przyjdą do mnie? Zabiorą do swojego domu? Pokochają bez względu na wszystko?".
Piotruś czeka na nowy rozdział w swoim życiu pod adresem mailowym: [email protected].