Krwawy romans na łódzkich Bałutach

Pocięła kochanka maczetą i samurajskim mieczem. Mężczyzna bronił jej aż do śmierci

Chwyciła maczetę, potem miecz samurajski i zadała swojemu kochankowi kilka ciosów. Później Joanna R. (53 l.) z Łodzi wezwała pomoc. Ciężko ranny mężczyzna, nim trafił do szpitala, gdzie zmarł, zdołał powiedzieć przybyłym na miejsce policjantom, że został napadnięty przez trzech zbirów. Kobieta potwierdziła jego słowa, dzięki czemu przez ponad dwa lata unikała sprawiedliwości. Śledczy zdołali jednak w końcu zebrać dowody, że to ona spowodowała u Adama Ś. (69 l.) tak ciężkie obrażenia. We wtorek, 25 czerwca, kobieta usłyszała wyrok w tej sprawie.

Łódź. Zabiła kochanka mieczem samurajskim i maczetą

Zmarły mieszkał w niewielkiej, piętrowej kamienicy na łódzkich Bałutach. Zajmował lokal na parterze. Był kolekcjonerem białej broni, dlatego na ścianach wisiały liczne miecze, noże i maczety.

Częstym gościem u Adama Ś. była Joanna R. Bywało, że nocowała u swojego kochanka. W nocy z 18 na 19 września 2020 roku kobieta zadzwoniła pod numer alarmowy, twierdząc, że gdy wróciła ze spaceru z psem zastała partnera leżącego we krwi na podłodze z licznymi ranami. Kiedy na miejscu zjawiły się służby medyczne i policjanci, mężczyzna wyjaśnił, że do jego mieszkania wtargnęło trzech nieznanych mężczyzn i to oni spowodowali u niego liczne obrażenia. W tę narrację wpisała się Joanna R.

Pan Adam został przewieziony do szpitala, gdzie 20 września zmarł. W tym samym czasie ruszyło prokuratorskie śledztwo w sprawie krwawych wydarzeń w jego domu. - Wyniki oględzin miejsca zdarzenia, a także ustalenia posekcyjne wskazywały, że zadawane mu były ciosy między innymi maczetą i mieczem typu katana (samurajskim – przyp. red.) – opowiada Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

W sierpniu 2021 roku postępowanie zostało umorzone z powodu niewykrycia sprawców. Co prawda śledczy podejrzewali, że za zbrodnię może odpowiadać Joanna R., ale wówczas nie znaleziono przeciwko niej żadnych dowodów. Te udało się zdobyć kilka miesięcy później. Jednym z kluczowych materiałów był zapis monitoringu, z którego wynikało, że w dniu zdarzenia kobieta nie opuszczała mieszkania Adama Ś., czyli nie mogła być na spacerze z psem. Nikt też do kamienicy nie wchodził.

Pocięła kochanka maczetą i samurajskim mieczem

Oskarżona zatrzymana po 3 latach od zbrodni. Zapadł wyrok

Joanna R. została zatrzymana 3 stycznia ubiegłego roku w Tarnowskich Górach, w województwie śląskim. Była kompletnie zaskoczona.

- Podczas przesłuchania kobieta potwierdziła fakt zadania ofierze kilku uderzeń – mówi Krzysztof Kopania. - Z jej relacji wynika, że zrobiła tak po sprzeczce. Jak twierdzi, zdenerwowała się na bałagan, który zastała w mieszkaniu.

Przyjaciółka Adama Ś. usłyszała zarzuty usiłowania zabójstwa i spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Biegli medycy sądowi uznali bowiem, że nie było podstaw do jednoznacznego stwierdzenia, iż pomiędzy skutkiem w postaci śmierci a obrażeniami zachodzi związek przyczynowy.

I za to sąd wymierzył jej karę 9 lat pozbawienia wolności. - Sąd uznaje oskarżoną winną tego, że działając w zamiarze ewentualnym pozbawienia życia, to jest przewidując możliwość spowodowania śmierci pokrzywdzonego i godząc się na to, stosowała przemoc na osobie pokrzywdzonego, polegającą na wielokrotnym uderzaniu go po całym ciele, w tym po głowie, co najmniej jednym narzędziem ostrokrawędzistym w postaci maczety lub miecza typu katana, lecz zamierzonego celu nie osiągnęła z uwagi na dobrowolne zapobiegnięcie skutkowi – mówiła sędzia Agnieszka Boczek.

Proces toczył się z wyłączeniem jawności, dlatego uzasadnienie wyroku było utajnione.