Wypadek na A1. Policjanci pomagali Sebastianowi M.?
O niedopełnienie obowiązków służbowych byli podejrzani policjanci z Piotrkowa Trybunalskiego, którzy nie zatrzymali od razu Sebastiana M., domniemanego sprawcy wypadku na A1. Jak informuje tvn24.pl, postępowanie w tej sprawie, które prowadziła prokuratura w Warszawie, zostało umorzone na początku sierpnia. Śledczy sprawdzali m.in., dlaczego kierowca BMW nie został zatrzymany od razu po zdarzeniu, co skutkowało tym, że wyjechał za granicę i trafił w ręce organów ścigania dopiero w Dubaju, gdzie zresztą przebywa do tej pory, oczekując na ekstradycję do Polski.
Prokuratorzy badali całą sprawę pod kątem znajomości, połączeń rodzinnych osób, które jechały BMW (Sebastian M. wiózł dwóch innych mężczyzn), i wszystkich funkcjonariuszy, którzy prowadzili czynności w ramach śledztwa. Dalsza część tekstu poniżej.
Sebastiana M. nie zatrzymano, ponieważ nie było świadków, którzy widzieli moment zderzenia. Świadkowie mówili o aucie, które jechało bardzo szybko i o samochodzie, który płonie. Tego dnia zatrzymano Sebastianowi M. prawo jazdy i dowód rejestracyjny - mówi tvn24.pl Piotr Skiba, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie, dodając, że dowody, na podstawie których można było zatrzymać mieszkańca Łodzi, pojawiły się po 20 dniach od wypadku.