Pani Krystyna z synem mieszkają w jednej z kamienic przy ulicy Lipowej w Łodzi. Kilka miesięcy temu wprowadził się do nich Adrian P., który właśnie opuścił więzienne mury po odpokutowaniu wyroku. - Nie miał gdzie mieszkać, a dobrze się znamy, więc go przyjęliśmy – opowiadają.
Niestety w czerwcu ubiegłego roku dała o sobie znać ciemna strona charakteru nowego lokatora. Najpierw poprosił pana Dariusza o pożyczkę w wysokości 50 złotych. Kiedy spotkał się z odmową sięgnął po leżący w pobliżu nóż kuchenny i z całej siły wbił go w brzuch mężczyzny. Potem złapał jego matkę. - Będziesz następna, zaraz poderżnę ci gardło – wykrzyczał.
Jakimś cudem kobiecie udało się jednak wyrwać i pobiec do sąsiadów po pomoc. W tym czasie zakrwawiony jej syn padł w korytarzu nieprzytomny. Na szczęście w porę przyjechała karetka, która przewiozła rannego do szpitala. Tam, dzięki szybkiej operacji, uratowano mu życie.
Adrian P. po wszystkim uciekł, ale został zatrzymany jeszcze tego samego dnia na jednej z pobliskich ulic.
Właśnie stanął przed sądem. - Przepraszam poszkodowanych za to, co się stało – powiedział z ławy oskarżonych.
Ci, mimo dramatycznych przeżyć, postanowili mu wybaczyć. - Prosimy o jak najmniejszy wymiar kary – stwierdzili.
Łódź: HORROR na Starym Polesiu. Przyjęli go pod swój dach, a on chciał ich WYRŻNĄĆ
2020-01-15
12:39
Po wyjściu z więzienia nie miał się gdzie podziać. Pod swój dach przygarnęli go więc jego znajomi – Krystyna Radzikowska (70 l.) i jej syn Dariusz Słubik (52 l.) z Łodzi. Ale Adrian P. (32 l.) nie okazał wdzięczności. Zamiast tego nożem próbował zabić domowników. Teraz – oskarżony o usiłowanie zabójstwa – stanął przed sądem. Grozi mu nawet dożywocie.