Jak podaje Express Ilustrowany, żmija ukąsiła kobietę podczas spaceru nad Pilicą. Z Tomaszowa Mazowieckiego trafiła do Kliniki Chorób Zawodowych i Toksykologii przy ul. Św. Teresy w Łodzi. Tam ze spuchniętą nogą spędziła 10 dni. Opuchlizna była tak duża, że nie było widać kostki, a poruszanie nogą było niemożliwe. Pacjentka dostała surowicę.
Co ciekawe, okazało się, że kobieta miała po ukąszeniu ślad tylko jednego zęba.
To pierwszy w tym roku przypadek ukąszenia przez węża w Łódzkiem.
Żmija zygzakowata najczęściej ucieka przed napastnikiem, atakuje w sytuacji, gdy jest osaczona. Najpierw jednak zazwyczaj głośno syczy, stosunkowo rzadko kąsa. Wąż podlega w Polsce częściowej ochronie gatunkowej.
W większości przypadków żmije zygzakowate podczas ukąszenia nie wstrzykują jadu, jednak jeśli już się tak stanie, zwłaszcza dla dzieci i osób starszych, może być to niebezpieczne. Jad żmii zygzakowatej jest mieszaniną kilku toksyn o różnorakim działaniu: uszkadzającym układ nerwowy, powodującym martwicę tkanek, zmniejszającym krzepliwość krwi, zmiany rytmu pracy serca.
Dla zdrowego dorosłego człowieka nie stanowi śmiertelnego zagrożenia.