Kobieta straciła męża. Postanowiła zamienić swoje umeblowane, 60 metrowe mieszkanie na mniejsze z tzw. dopłatą. Trafiła na osobę, która miała szybko załatwić formalności. Mimo podpisanej u notariusza umowy z panem Ryszardem K. kobieta do dzisiaj nie dostała gotówki - straciła 45 tys. i dach nad głową. Jak się okazało, przeniosła się do mieszkania, które już do kogoś należało. Powiadomili ją o tym sąsiedzi.
- Bałam się, po podpisaniu umowy u notariusza pan Ryszard K. powiedział, że jeśli złoże zawiadomienie do prokuratury , to on ma wielu ludzi i nieważne gdzie mój syn mieszka, oni go i tak znajdą. Przez długi czas się bałam, ale jestem czwartą ofiarą tego człowieka, dlatego będę walczyć o swoje, straciłam już wszystko - relacjonuje pani Teresa.
Mężczyzna, który podpisał umowę z panią Tresą zaproponował jej inne mieszkanie z lokatorem. Nie widząc innego rozwiązania kobieta zgodziła się. Gdy jej lokator zmarł, znów musiała się wyprowadzić. Przeniosła się do znajomego. Po jego śmierci, kobieta, nie mając prawa do lokalu, dostała nakaz eksmisji. Lokal przyznany przez gminę nie ma nawet dostępu do wody. 73-latka jest teraz zmuszona chodzić po wodę do hydrantu, który znajduję się po drugiej stronie ulicy.
Kobieta złożyła doniesienie do prokuratury w sprawie oszustwa.