Anielin. 23-letni strażak zginął w wypadku. Jechał z tatą oddać krew
Wiele ochotniczych straży pożarnych z województwa łódzkiego postanowiło upamiętnić 23-letniego druha, który zginął w wypadku w Anielinie. Do zdarzenia doszło w niedzielę, 28 stycznia, przed godz. 10.45, gdy mężczyzna jechał BMW razem ze swoim tatą, żeby oddać krew. Według wstępnych ustaleń policji auto zjechało na łuku drogi krajowej nr 48 na prawe pobocze i uderzyło w drzewo. Prowadzący pojazd strażak ochotnik zginął na miejscu, natomiast 54-latek trafił z obrażeniami ciała do szpitala w Opocznie, ale jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
- Policjanci na miejscu zdarzenia zabezpieczyli ślady, ustalili świadków. Dalsze postępowanie w tej sprawie będzie miało na celu ustalenie, co było przyczyną tego tragicznego zdarzenia - wyjaśnia asp.szt. Barbara Stępień, rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Opocznie.
Inni kierowcy nie pomogli poszkodowanym? Jest relacja druhów
Po tragicznej śmierci druha OSP KSRG Kamień kondolencje złożył m.in. wójt gminy Poświętne Michał Franas, gdzie odbywała się cykliczna zbiórka krwi. Hołd zmarłemu oddali ponadto m.in. strażacy ochotnicy z Bukowca nad Pilicą, którzy w poniedziałek, 28 stycznia, o godz. 18 dokładnie na jedną minutę włączyli syrenę alarmową i sygnalizację świetlno-dźwiękową. Do śmiertelnego wypadku w Anielinie odniosło się również OSP KSRG Poświętne, zwracając uwagę, że zdarzeniu towarzyszyły kontrowersje.
- Bardzo potępiamy zachowanie kierowców,którzy widząc dymiący się, roztrzaskany samochód, tak po prostu przejeżdżali, nie dzwoniąc nawet na numery alarmowe. Dziękujemy mieszkańcowi Studzianny, który jako jedyny zatrzymał się na miejscu zdarzenia dzwoniąc na numer alarmowy w międzyczasie pomagając osobom poszkodowanym - czytamy na ich profilu facebookowym.