Strzelał, żeby płoszyć ptaki. Potem zabił sąsiadów. Kulisy krwawej zbrodni na łódzkim Polesiu

i

Autor: mat. policji Strzelał, żeby płoszyć ptaki. Potem zabił sąsiadów. Kulisy krwawej zbrodni na łódzkim Polesiu

Strzelał, żeby płoszyć ptaki. Potem zabił sąsiadów. Kulisy krwawej zbrodni na łódzkim Polesiu

Ta zbrodnia wstrząsnęła mieszkańcami łódzkiego Polesia. 33-latek w brutalny sposób zabił sąsiada i jego towarzyszkę, bo rzekomo miał przeszkadzać mu hałas dobiegający z mieszkania. Mężczyzna trafił do aresztu, gdzie spędzi co najmniej kolejne 3 miesiące. Grozi mu nawet dożywotnie więzienie. Na jaw wychodzą kolejne fakty dotyczące tragicznych zdarzeń i "sąsiada z piekła rodem".

Do tragicznych zdarzeń doszło w niedzielę, 24 kwietnia, w jednej z kamienic mieszkalnych na Polesiu. Policjanci otrzymali zgłoszenie o dwóch zakrwawionych osobach, znajdujących się w mieszkaniu zajmowanym przez sąsiada. Informacje potwierdziły się. W mieszkaniu znajdowały się ciała 48-letniej kobiety i 72-letniego mężczyzny. Oboje mieli liczne rany zadane ostrym narzędziem. Zgłaszający tłumaczył, że odnalazł ciała, gdy przyszedł do mieszkania sąsiada. Jak się okazało - skłamał. Na mieszkającego piętro wyżej 33-latka padło podejrzenie o dokonanie zabójstwa. Mężczyzna został zatrzymany, a następnie - decyzją sądu - trafił do aresztu na 3 miesiące.

Między sąsiadami od dawna toczył się konflikt. Do mieszkania 72-letniego niepełnosprawnego mężczyzny często przychodziły różne osoby. Odbywały się tam głośne, zakrapiane imprezy. Z lokalu dobiegały głośne odgłosy.

Czytaj też: Makabryczna majówka nad zalewem! 36-latek nie żyje, 46-latka reanimowana

Zabił, bo przeszkadzał mu hałas

Jak informował w piątek, 29 kwietnia, w rozmowie z PAP rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania, 33-latek, wracając około godz. 7:00 z nocnej zmiany w pracy, słyszał hałasy dobiegające z mieszkania 72-letniego mężczyzny. Zajrzał tam i zastał go w towarzystwie 48-letniej kobiety, która odwiedzała go już wcześniej i przyprowadzała ze sobą psa. Zażądał od nich uciszenia się i poszedł do siebie. Hałas jednak nie ustawał.

- W pewnym momencie zabrał ze sobą posiadany nóż taktyczny i zdenerwowany pobiegł ponownie do sąsiada - informuje prok. Kopania. - Niemal natychmiast zaatakował leżącego mężczyznę, a następnie siedzącą na łóżku 48-letnią kobietę. Każdą z ofiar kilkukrotnie z dużą siłą ugodził ostrzem noża m.in. w głowę i szyję, powodując głębokie rany.

Mężczyzna próbował zacierać ślady i żeby odsunąć od siebie podejrzenia, zadzwonił na policję i poinformował o zakrwawionych osobach. Jednak wskutek śledztwa wyszło na jaw, że to właśnie 33-latek mógł dokonać zbrodni. Podczas przesłuchania w prokuraturze przyznał się do zarzutów, szczegółowo opisał przebieg zdarzenia. Mężczyzna trafił do aresztu na 3 miesiące.

Strzelał do ptaków

Sąsiedzi są wstrząśnięci tragicznymi wydarzeniami. Potwierdzają, że u 72-letniego mężczyzny rzeczywiście odbywały się imprezy i było głośno, jednak nie ukrywają, że 33-latek również dziwnie się zachowywał. Jak relacjonuje w rozmowie z "Faktem" jedna z sąsiadek, był "dziwny". Mężczyzna chodził ubrany w wojskowy strój, przynosił do domu petardy i... strzelał do ptaków. Ich śpiew przeszkadzał mu podobnie jak imprezy u sąsiadów.

Mieszkańcom kamienicy trudno uwierzyć, że sąsiad, którego znali od lat, z powodu przeszkadzających hałasów mógł się posunąć do zbrodni. "Ale żeby z tego powodu zabić? Nigdy bym nie pomyślała" - mówi w rozmowie z "Faktem" wstrząśnięta sąsiadka.

Czytaj też: Łódzkie: Niósł trzy torby ze słodyczami. Zauważyli go policjanci. Pójdzie do więzienia na 5 lat?

Sonda
Czy należy przywrócić stosowanie kary śmierci?
Brutalnie zgwałcił i zamordował Hanię. Potwór z łódzkiego akademika skazany