Chwile grozy przeżyli pracownicy oddziału ratunkowego w szpitalu Kopernika w Łodzi. Pacjent ukradł kran, a woda pod ogromnym ciśnieniem, zalała prawie cały parter placówki. Personel błyskawicznie zbudował tamę, by fala nie przedostała się na salę operacyjną. Tam, na pełnych obrotach, działał specjalistyczny sprzęt - a wiadomo, że prąd i woda to ogromne niebezpieczeństwo. - Woda podchodziła pod blok operacyjny, gdzie trwała operacja, a wiadomo, że nie można stać w wodzie i operować urządzeniami, które są pod prądem. A na domiar złego, mieliśmy obok tomograf komputerowy, który jest też urządzeniem wykorzystującym prąd - mówi szef SORu dr Dariusz Timmler.
Zobacz też: Prezes Atlas Areny z zarzutami. Miasto odpowiada [AUDIO]: "Dokładnie to samo dzieje się w innych tego rodzaju obiektów w Polsce
Szpital Kopernika zalany, a wody zakręcić nie wolno
Wszystko działo się błyskawicznie - pacjent, który ukradł kran uciekł mokry ze szpitala, ale wody nie można było zakręcić. - Problem polega na tym, że zakręcenie wody powoduje uszkodzenie rezonansu magnetycznego, który jest chłodzony wodą i jeżeli zakręcimy wodę, to urządzenie za półtora miliona złotych jest zepsute - mówi szef Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Koperniku.
Kradzieże w szpitalach są niestety coraz częstsze.Dyrektorzy łódzkich placówek chcą podjąć wspólne działania. Policja szuka pacjenta, który ukradł kran i spowodował ogromne problemy na SOR-ze. Szpital Kopernika przekazał już policjantom obraz z monitoringu.
Więcej o tym zdarzeniu w materiale reporterki Radia ESKA Eli Piotrowskiej, posłuchajcie: