- Interwencja policji w Łodzi wywołała kontrowersje po tym, jak 40-latek staranował trzy auta, a następnie został zakuty w kajdanki.
- Mężczyzna, początkowo podejrzewany o bycie nietrzeźwym, okazał się mieć udar, co skomplikowało sytuację.
- Komendant zlecił wyjaśnienie sprawy, a żona poszkodowanego rozważa złożenie zawiadomienia o możliwych nieprawidłowościach.
- Czy policjanci działali zgodnie z procedurami, czy też ich działania przyczyniły się do pogorszenia stanu zdrowia mężczyzny?
Łódź. 40-latek taranował auta pod galerią handlową. Miał udar
Komendant Miejski Policji w Łodzi polecił wyjaśnienie okoliczności interwencji funkcjonariuszy pod centrum handlowym przy ul. św. Teresy w Łodzi. Mundurowi otrzymali zgłoszenie "o pijanym mężczyźnie niszczącym zaparkowane auta". Na miejscu okazało się, że kierujący oplem staranował trzy auta.
- Mundurowi wydali mu polecenie do opuszczenia samochodu, ale 40-latek nie reagował, mówiąc tylko, że nie może wysiąść. W związku z tym funkcjonariusze wydostali mężczyznę z pojazdu i zastosowali wobec niego środek przymusu bezpośredniego w postaci kajdanek, po czym zaprowadzili go do radiowozu. Następnie zapytali go, czy spożywał alkohol, czemu ten zaprzeczył, co potwierdziło badanie. Na pytanie: co się wydarzyło? kierujący odpowiedział, że "źle się poczuł" i że "to prawdopodobnie ciśnienie". Mając to na uwadze, policjanci zdjęli mu kajdanki i wezwali karetkę pogotowia, monitorując do tego czasu stan jego zdrowia - powiedziała "Super Expressowi" asp. Kamila Sowińska, rzeczniczka KMP w Łodzi.
Przybyły na miejsce lekarz stwierdził u 40-latka objawy udaru, w związku czym został on zabrany do szpitala. Jak dodaje Sowińska, zlecone przez komendanta postępowanie wyjaśniające w tej sprawie, prowadzone niezależnie od działań funkcjonariuszy dotyczących samego zniszczenia pojazdów, tj. zdarzenia drogowego, obejmie również wpisy w mediach społecznościowych. Chodzi m.in. o apele dotyczące poszukiwania nagrań przebiegu interwencji policji i pojawiające się przy okazji informacje o ewentualnych nieprawidłowościach w działaniu mundurowych.
Te wzbudziły wątpliwości również u żony 40-latka, która jest już w posiadaniu wideo ze zdarzenia, do którego doszło 7 listopada. Kobieta nie wyklucza, że złoży oficjalnie zawiadomienie do prokuratury i w komendzie wojewódzkiej policji. Jej zdaniem policjanci nie powinni w ogóle używać kajdanek wobec jej męża, bo nie stanowił on żadnego zagrożenia. Jak dodaje, mundurowi mogli również od razu przebadać go alkomatem, zamiast "wlec" go do radiowozu, zwłaszcza że "nie mógł iść". To nie wszystko, bo kobieta ma również pretensje, że funkcjonariusze nie pytali mężczyzny o to, czy jest chory i czy się na coś leczy.
- Mój mąż leżał na asfalcie, nie ruszał się. Zresztą, jak widziałam męża w piątek, to miał przerysowaną twarz, ma też ślady na ramieniu po tej interwencji - relacjonuje tvn24.pl żona 40-latka.