Pan Łukasz jest taksówkarzem. Od pięciu lat prowadzi jednoosobową działalność gospodarczą. Po ogłoszeniu stanu epidemii jego dochody drastycznie spadły, dlatego złożył wniosek o zawieszenie płatności składek. Dzięki temu co miesiąc mógł oszczędzić 1400 złotych. W związku z pogorszeniem sytuacji materialnej dostał też tzw. postojowe, w wysokości 1300 złotych miesięcznie.
Tymczasem w połowie lipca, jak grom z jasnego nieba, spadła na niego wiadomość, że ZUS odmówił mu wsparcia. Dla urzędników nie miało znaczenia, że pan Łukasz regularnie opłacał składki. Ważny był dla nich brak jednego dokumentu.
- W połowie ubiegłego roku byłem na miesięcznym zwolnieniu lekarskim – opowiada mężczyzna. - Na czas zwolnienia oczywiście nie płaciłem składek, ale po wznowieniu pracy znów je opłacałem w normalnej wysokości. Tymczasem według ZUS, już po zakończeniu zwolnienia, powinienem dostarczyć nową deklarację rozliczeniową, która określała w jakiej wysokości mam te składki opłacać. Niestety przez tyle miesięcy, aż do dziś nikt z ZUS mnie o tym nie powiadomił. Nie miałem żadnej świadomości, że muszę tę deklarację złożyć. To był powód wydania decyzji odmownej.
Monika Kiełczyńska, rzeczniczka prasowa Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Łodzi, przyznaje, że brak deklaracji rozliczeniowej zdecydował o odmowie wsparcia pana Łukasza. - W styczniu tego roku powiadomiliśmy tego pana o tym, że nie złożył tej deklaracji – mówi. - Zrobiliśmy to zgodnie z przepisami listem zwykłym.
Tymczasem taksówkarz zarzeka się na wszystkie świętości, że takiego pisma nie otrzymał. - Gdybym je dostał to już następnego dnia pojechałbym do ZUS żeby ją złożyć – mówi.
Mężczyzna złożył odwołanie od decyzji Zakładu. - Boję się, że będę musiał zapłacić te zaległe składki i oddać postojowe. Dla mnie to oznacza jedno – bankructwo – mówi pan Łukasz.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj
Masz podobny temat? Pisz na: [email protected]