Do wypadku doszło w październiku, gdy kobieta była w 15. tygodniu ciąży i niemożliwym wydawało się, by dziecko przyszło na świat. Pacjentka trafiła do szpitala w stanie wegetatywnym, bez kontaktu. - Największym wyzwaniem było leczyć naraz dwoje ludzi. Nie wiedzieliśmy, jak długo pacjentka przeżyje i czy przeżyje oraz jakie szanse ma dziecko - mówi kierownik oddziału anestezjologii i intensywnej terapii pionu położniczo-ginekologicznego ICZMP dr Bogusław Sobolewski.
ZOBACZ: Dzwoniąc na numer 997 nie połączysz się już z policją. Dlaczego? Od kiedy zmiany?
W Instytucie powołano interdyscyplinarny zespół
W jego skład weszli specjaliści różnych dziedzin: anestezjolodzy, położnicy, neurolodzy, neurochirurdzy oraz rehabilitanci. Specjaliści monitorowali jednocześnie matkę i dziecko. Przez cały czas pacjentka była pod troskliwą opieką pielęgniarek z intensywnej terapii. - Najważniejsze było znalezienie momentu podczas monitorowania, gdy trzeba było zrobić cesarskie cięcie. Przygotowani byli na to wszyscy lekarze - mówi kierownik Klinika Ginekologii, Rozrodczości i Terapii Płodu prof. Krzysztof Szaflik.

i
Gdy dziewczynka przyszła na świat natychmiast trafiła do kliniki neonatologii, gdzie przebywała prawie 3 miesiące. Szefowa kliniki prof. Ewa Gulczyńska podkreśla, że to była ciężka praca kilku zespołów. - Wymagało to ogromnego doświadczenia i zaangażowania. Nieoceniony wkład miała też rodzina, która cały czas była obecna - przekonuje prof.Gulczyńska i cieszy się, że mała Nikola jest już w domu.
Dr Mariusz Grzesiak z Kliniki Położnictwa i Ginekologii podkreśla, że Instytut Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi jest dla wielu pacjentek i ich dzieci jednym z ostatnich miejsc w Polsce, w którym mogą uzyskać fachową pomoc i zapewnia, że specjaliści z Instytutu zrobią wszystko, by im pomóc.
Z "cudotwórcami" z ICZMP rozmawiała Ela Piotrowska. Posłuchajcie: