Harcerki, które zginęły w  wyniku nawałnicy

i

Autor: PIOTR LAMPKOWSKI/ SUPER EXPRESS; CEZARY PECOLD/ SUPER EXPRESS; DARIUSZ KUCHARSKI/ SUPER EXPRESS Harcerki, które zginęły w wyniku nawałnicy

Dwie harcerki zginęły podczas nawałnicy. Ważna decyzja sądu w sprawie tragedii w Suszku

2022-03-21 18:12

Od tych tragicznych wydarzeń minęło blisko pięć lat. Podczas obozu w Suszku (pow. chojnicki) zginęły dwie harcerki, a ponad 30 osób zostało rannych. Sprawa ponownie wróci na wokandę sądową. Sąd Okręgowy w Łodzi uwzględnił apelację prokuratury i uchylił wyrok sądu I instancji.

Do tragicznych wydarzeń doszło w nocy z 11 na 12 sierpnia 2017 r., gdy nad Pomorzem przeszły gwałtowne burze z silnymi porywami wiatru. Zniszczony został wówczas zorganizowany w Suszku k. Chojnic obóz harcerski. Zginęły dwie harcerki w wieku 13 i 14 lat. 38 kolejnych uczestników obozu trafiło z różnymi obrażeniami do szpitali. Większość z nich pochodziła z Łodzi. W czerwcu 2021 roku Sąd Rejonowy w Łodzi uniewinnił dwóch organizatorów obozu: 28-letniego Mateusza I., który pełnił funkcję komendanta oraz jego zastępcę 51-letniego Włodzimierza D. Oskarżono ich o umyślne narażenie uczestników obozu na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz doprowadzenie do nieumyślnego spowodowania śmierci dwóch harcerek i nieumyślnego spowodowania różnego rodzaju obrażeń ciała u kolejnych harcerzy.

Z tym wyrokiem nie zgodziła się prowadząca śledztwo Prokuratura Okręgowa w Słupsku, która wniosła do Sądu Okręgowego w Łodzi apelację. Domagała się w niej uchylenia wyroków uniewinniających organizatorów obozu i skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania.

W apelacji wskazano na liczne błędy proceduralne oraz błędy w ustaleniach faktycznych, które miały wpływ na treść zapadłego wyroku. W opinii śledczych sąd I instancji pomimo wniosku prokuratora zaniechał bezpośredniego przesłuchania na rozprawie blisko 250 świadków oraz dokonał dowolnej oceny dowodów dając wiarę wyjaśnieniom oskarżonych i pobieżnie oceniając dowody zgłoszone przez oskarżyciela.

Pod poniższą galerią zdjęć znajduje się dalsza część tekstu.

W poniedziałek Sąd Okręgowy w Łodzi uchylił wyrok uniewinniający organizatorów obozu oraz przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. - Sąd podzielił zarzuty, jakie w środkach odwoławczych wskazali oskarżyciel publiczny i oskarżyciele posiłkowi, a mianowicie błędy w zakresie przeprowadzonej przez sąd I instancji oceny zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego – zaznaczyła sędzia Małgorzata Pąśko.

Dodała, że błąd sądu w ocenie dotyczył zarówno dowodów, które zostały przeprowadzone bezpośrednio na rozprawie oraz tych, wobec których sąd zaniechał wezwania świadków i zaliczył ich zeznania z postępowania przygotowawczego. Chodzi m.in. o zawarte w akcie oskarżenia kwestie braku zastosowania środków prewencyjnych w postaci nieprzeprowadzenia próbnych alarmów, niewyznaczenia bezpiecznego miejsca zbiórki podczas ewakuacji oraz nie zarządzenia ewakuacji uczestników obozu.

- Jeśli lektura zeznań świadków, którzy zostali przesłuchani przed sądem oraz tych, którzy nie zostali bezpośrednio przesłuchani przed sądem, w znacznym stopniu wskazuje, że małoletni uczestnicy obozu uważali, że nie brali udziału w próbnym alarmie ewakuacyjnym, a sąd I instancji ustala, że tak było, to znaczy, że w sposób błędy dokonał oceny materiału dowodowego. Podobnie rzecz się ma z wyznaczeniem miejsca bezpiecznego, czyli młodnika. Także znacząca część uczestników obozów nie wiedziała, że młodnik jest bezpiecznym miejscem zbiórki do przeprowadzenia ewakuacji – uzasadniła sędzia.

Wskazała również, że sąd uniewinniając oskarżonych nie wziął pod uwagę m.in., czy w dniu zdarzenia mogli i powinni oni podjąć inne czynności, które umożliwiłby zminimalizowanie skutków tragedii. Sąd będzie musiał teraz ocenić, czy organizatorzy obozu mogli podjąć decyzję o ewakuacji przed nasileniem się burzy oraz, czy zdobyli wiedzę na temat pogody, obserwowali zmieniające się warunki oraz cały teren obozu.

- Sąd I pierwszej instancji bezkrytycznie przyjął oświadczenia oskarżonych, jakie czynności podjęli przed nadchodzącą burzą. Uznał, że przygotowali się – mieli czuwać, nie spać obserwować zbliżająca się burzę. Są jednak inne dowody, które wskazują na działania oskarżonych i one mają inne znaczenie dla oceny ich zachowania. Przy zarzucie narażenia na utratę życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, konieczne jest ustalenie, czy przeciwne działania skutkowałoby tym, że zagrożenie byłoby uchylone albo zmniejszone i czy powinni podjąć inne czynności umożliwiające zniwelowanie zagrożenia, a zatem czy nie powinni podjąć innych działań, niż zastosowane nie po burzy, ale zanim to zjawisko się nasiliło - do momentu, kiedy było już za późno na reakcję – wyjaśniła. - Sąd musi pogłębić ustalenia zwłaszcza w zakresie sposobu zachowania oskarżonych tuż przed zdarzeniem, na godzinę, półtorej godziny przed, aż do momentu, do którego do tego zjawiska doszło – dodała sędzia.

Obrońcy oskarżonych, którym grozi do 5 lat więzienia, przyznali w poniedziałek, że wciąż stoją na stanowisku, że ich klienci są niewinni. - Sąd nie rozstrzygnął dziś o winie, a jedynie nakazał ponownie rozpoznać sprawę i to, w jaki sposób obóz był zorganizowany przed wystąpieniem zjawiska – powiedział radca prawny Karol Siergiej.

Sąd Okręgowy utrzymał natomiast w mocy wyrok dla Andrzeja N. urzędnika starostwa, który - według śledczych - nie dopełnił obowiązków służbowych i miał nie przekazać alertu pogodowego o nadchodzącej nawałnicy. Został on skazany, ale sąd warunkowo umorzył postępowanie.

Tak wyglądają groby harcerek, które zabiła burza