Jak przekazała Urszula Szymczak z komendy policji w Łowiczu, około godz. 1 w środę dyżurny łowickiej policji odebrał zgłoszenie dotyczące kierującego mercedesem na autostradzie A2. Świadek poinformował, że pojazd jadący w kierunku Warszawy nie trzymał się swojego pasa ruchu, jadąc od lewej strony do prawej, po czym zjechał na MOP Polesie. Na miejsce został skierowany patrol ruchu drogowego.
PRZECZYTAJ: Groźny wypadek w Kozeninie: 51-latek wyjechał na czołówkę. Są ranni [FOTO]
- Gdy funkcjonariusze zbliżyli się do stojącego na parkingu auta, kierujący gwałtownie ruszył i zaczął uciekać w kierunku Warszawy. Używając sygnałów świetlnych i dźwiękowych policjanci podjęli pościg za pojazdem, jednocześnie informując dyżurnego, który przekazał wiadomość o pościgu ościennym jednostkom. Kierowca nie reagował na wezwania do zatrzymania pojazdu. Jechał brawurowo, wyprzedzając inne pojazdy z lewej i z prawej strony, a także pasem awaryjnym - zrelacjonowała Urszula Szymczak z KPP Łowicz.
Na wysokości węzła Wiskitki kierujący mercedesem zjechał z autostrady, ale widząc radiowóz blokujący mu drogę, gwałtownie zmienił kierunek i wjechał na nią z powrotem pod prąd. Stwarzając ogromne zagrożenie, pędził autostradą. W rejonie MOP Baranów porzucił auto i próbował uciekać pieszo, przeskakując przez ogrodzenie. Funkcjonariusze z drogówki po około 300 metrach zatrzymali uciekiniera w zaroślach.
Okazało się, że mercedesem kierował 37-latek z powiatu pruszkowskiego. Był pijany - miał 1,3 promila alkoholu w organizmie. Mężczyzna usłyszał trzy prokuratorskie zarzuty: kierowania samochodem w stanie nietrzeźwości, niezatrzymania się do policyjnej kontroli oraz sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Grozi mu kara nawet do 12 lat pozbawienia wolności. Został tymczasowo aresztowany na najbliższe dwa miesiące.