Trzy dni temu kryminalni pojechali w zalesioną okolicę pod Bełchatowem. - Wiedzieli, że w wytypowanym przez nich miejscu może znajdować się uprawa marihuany. Na miejscu przeszukali okolicę i zlokalizowali plantację konopi indyjskich. Chcąc namierzyć ogrodników postanowili poobserwować okolicę. Mieli bowiem pewność, że plantatorzy pojawią się na terenie swojej uprawy. Po kilku godzinach w miejscu objętym policyjnymi działaniami pojawiło się dwóch młodych mężczyzn. Niczego się nie spodziewając zabrali się za pielęgnowanie swoich roślin. Jeden z nich został zatrzymany kiedy pielił i podlewał rośliny. Drugiemu udało się uciec, ale nie na długo. Mężczyzna w obawie przed odpowiedzialnością najpierw ukrywał się w lesie, ale kiedy w nocy przyszedł po swój samochód, był już w rękach stróży prawa. Na jednym ze skrzyżowań ulic w mieście kryminalni zajechali mu drogę i wyciągnęli uciekiniera zza kierownicy - opisuje policja.
25-latek, notowany już za przestępstwa narkotykowe, szybko trafił do policyjnego aresztu, w którym wcześniej zatrzymany został jego 20-letni kompan. Z udziałem śledczych zostały przeprowadzone oględziny miejsca, w którym uprawiana była marihuana. Policjanci zabezpieczyli 14 krzaków tej odurzającej rośliny. Z udziałem psa do tropienia zapachu narkotyków funkcjonariusze przeszukali teren posesji użytkowanej przez zatrzymanych. W stodole kryminalni znaleźli ponad 66 gramów suszu.
Zatrzymani bełchatowianie usłyszeli już zarzuty uprawy konopi innych niż włókniste. Podejrzani zostali objęci policyjnym dozorem. Teraz o ich dalszym losie zadecyduje sąd. Przestępstwa te zagrożone są karą do 3 lat więzienia.
Bełchatowscy kryminalni idąc za ciosem wymierzonym w przestępczość narkotykową już następnego dnia po tym zdarzeniu zlokalizowali i zlikwidowali kolejną plantację. Tym razem zabezpieczyli 42 rośliny konopi, w różnej fazie wzrostu. Rosły one na terenie łąki osłoniętej lasem.