- To chyba najciekawszy przypadek w naszej karierze – mówią pracownicy pomocy drogowej, którzy musieli wyciągać auto z dziury w jezdni.
Właściciel samochodu jadąc prostą drogą zupełnie nie spodziewał się takiego zagrożenia. Kiedy przez przednią szybę dostrzegł wyłaniający się z ciemności głęboki rów zamiast asfaltu nie był już w stanie zareagować. Mercedes SL500 runął do wykopu i zatrzymał się kilka metrów dalej w błocie. - Drogowcy zachowali się zupełnie nieodpowiedzialnie – mówi kierowca. – Dobrze, że to nie skończyło się jakimiś poważniejszymi konsekwencjami.
Jego auto trafiło do mechanika, a koszty naprawy pokryje ubezpieczyciel firmy remontowej. Po wypadku stosowne oznaczenia pojawiły się w końcu na miejscu.