Zaalarmowane tragiczną informacją służby natychmiast pojechały pod wskazany adres. Na miejscu zastały agresywnego 49-latka. Mężczyzna był pijany, miał ponad 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Natychmiast został skuty w kajdanki. Jak się okazało, jego żona żyła, a ratownicy medyczni nie stwierdzili żadnych widocznych obrażeń.
Co się zatem stało? Mężczyzna tłumaczył policjantom, że prawie godzinę czekał na karetkę wezwaną do kobiety, która miałą mieć atak epilepsji. Jak twierdzi, wtedy postanowił zadzwonić na służby i powiedzieć, że poderżnął jej gardło.
Polecany artykuł:
Jak podaje portal epainfo.pl, Adam Marczak z Pabianickiego Centrum Medycznego wyjaśnia, że pabianickie pogotowie nie miało wcześniej zgłoszenia z tego adresu.
Mężczyzna został zwolniony do domu, ale sprawą zajmie się sąd. Jeśli uzna, że doszło do fałszywego alarmu, 49-latkowi grozi kara aresztu, ograniczenia wolności albo wysoka grzywna.