Zatrzymanie Sebastiana M. w Dubaju. Adwokat kierowcy BMW mówi, że wcale się nie ukrywał
Sebastian M. nie został zatrzymany na lotnisku w Dubaju, a w jednym z tamtejszych hoteli - powiedział adwokat mężczyzny, którego cytuje polsatnews.pl. Kierowca BMW, który jest podejrzany o spowodowanie wypadku na A1, wpadł w ręce miejscowej policji w środę, 4 października. 32-letni mieszkaniec Łodzi był poszukiwany listem gończym, po tym jak Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim podjęła decyzję o przedstawieniu mu zarzutu spowodowania wypadku komunikacyjnego, w którym zginęła trzyosobowa rodzina z Myszkowa. Kia, którą jechały ofiary, najpierw zderzyła się z BMW Sebastiana M., a później uderzyła w bariery energochłonne. W aucie wybuchł pożar, w którym spłonęło małżeństwo i ich 5-letni synek.
Choć list gończy za 32-latkiem wydano w piątek, 29 września, a domniemany sprawca zdarzenia dowiedział się o decyzji o przedstawieniu zarzutu dzień wcześniej, to nie stawił się on w prokuraturze. Wobec tego polskie służby wszczęły poszukiwania mężczyzny, które doprowadziły je do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Jego adwokat twierdzi, że Sebastian M. wcale się nie ukrywał, zwłaszcza że korzystał z legalnego paszportu niemieckiego (kierowca BMW ma podwójne obywatelstwo - przyp.red.) na swoje dane osobowe. To nie wszystko.
- Przebywając na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich, płacił własną kartą. Czyli podejmował działania, które na zasadzie logiki przeczą tezie, że jego zamiarem było ukrywanie się skuteczne przed tym, żeby został zatrzymany - tłumaczy Bartosz Tiutiunik, którego cytuje serwis polsatnews.pl.