Wykluczenie komunikacyjne. W wielu miejscach Polski czas się zatrzymał
O tym, jak poważnym problemem jest wykluczenie komunikacyjne w Polsce niech świadczy fakt, że - jak informuje "Gazeta Wyborcza" - "ponad połowa polskich gmin nie organizuje żadnego transportu zbiorowego". Gminom to się nie opłaca. Są prywatni przewoźnicy, ale oni też są stratni, organizując połączenia, którymi jeździ niewiele osób. Przejazdów na popularnych trasach jest natomiast dość sporo. Eksperci zwracają uwagę, że wykluczenie transportowe rodzi kolejne, np. społeczne. Dla emerytów lub chorych misją trudną do zrealizowania staje się wyjazd do lekarza. Uczniowie mają problem z dojazdem do szkoły.
"Gazeta Wyborcza" przedstawia m.in. historię pani Henryki z małej miejscowości w woj. łódzkim. Do najbliższego marketu kobieta ma 4,5 km. Kiedyś na zakupy wozili ją mąż lub syn. Niestety, obaj zmarli. – Sama nie mogę prowadzić samochodu, bo mam jaskrę. Zostałam więc sama. I muszę łapać busa – przyznaje kobieta. Problem w tym, że "bus" przyjeżdża co trzy godziny. Aby załatwić wszystkie sprawy, pani Henryka musi zdążyć przed zachodem słońca. Droga z domu na przystanek prowadzi przez las. – Najgorzej jest więc w nocy, kiedy człowiek nie wie, co chrzęści w zaroślach – przyznaje kobieta. Na przystanku, z którego odjeżdża pani Henryka, czas jakby się zatrzymał. Dach z blachy pokrywa rdza. Nie trzeba wcale jechać do wsi Dziektarzew, gdzie mieszka kobieta, aby spotkać podobny przystanek.
Przykład pani Henryki pokazuje, że wykluczenie komunikacyjne to dziś problem przede wszystkim wsi. W małych miejscowościach samochód to dziś wręcz niezbędna rzecz wśród rodzin. Czasy wozów, którymi gospodarze jeździli "do miasta" bezpowrotnie minęły.
W wielu miejscowościach częstym przypadkiem jest bus prywatnego przewoźnika, który kursuje raz dziennie w jedną i drugą stronę. Często jest tak, że ostatni transport z większego miasta do małej miejscowości odjeżdża wczesnym popołudniem. Kto pracuje do wieczora, ten nie zdąży. Wciąż jednak jakaś komunikacja zbiorowa funkcjonuje. A przecież w Polsce nie brakuje nieczynnych stacji kolejowych lub zarośniętych torów kolejowych pokrytych rdzą, gdzie od kilku lub kilkunastu lat nie przejechał żaden pociąg.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Polecany artykuł: